Oficjalnie potwierdzono, że polski
"supersamochód" Arrinera Hussarya
jednak nie trafi do sprzedaży. Po kilkunastu latach prac spółka Arrinera S.A. zdecydowała się
zrezygnować z projektu, głównym powodem jest brak środków na jego rozwój.
Samochód wyścigowy Arrinera Hussarya miał być
"polską odpowiedzią na Ferrari"
. Prace projektowe rozpoczęto już w 2008 roku, w 2011 zaprezentowano pierwszy prototyp, trzy lata później gotowy był pierwszy model auta. Początkowo miały być to luksusowe superauta, później firma zmieniła strategię, decydując się na produkcję
wyścigówek
.
W promocję superauta zaangażował się nawet
Mateusz Morawieck
i. Ówczesny wicepremier pozował do zdjęć w wyścigówce w 2016 roku przed budynkiem Ministerstwa Rozwoju.
Model, z którym pozował Morawiecki to Arrinera Hussarya GT, wyposażona w silnik General Motors z serii LS7 o pojemności 7008 cm3 i mocy 505 km. Wartość auta producent szacował wówczas na
220 tys. dolarów
.
- Jestem pełen podziwu, że udało się skonstruować taki produkt - mówił Morawiecki, oglądając Arrinerę Hussaryę GT. - Na razie w krótkich seriach, ale liczę, że wkrótce w bardzo długich i że to będzie
rozsławiało polską myśl techniczną w świecie
.
Przez ostatnie lata o projekcie jednak mówiono niewiele. Pojawiały się nieoficjalne informacje, że spóka Arrinera S.A.
nie może pozyskać inwestorów
, brakowało również klientów.
Teraz w zaległym raporcie za pierwszy kwartał 2020 roku spółka oficjalnie potwierdziła, że rezygnuje z projektu z powodu braku środków.
"Pomimo podejmowanych w tym zakresie prób,
nie udało się znaleźć niezbędnego finansowania
. W efekcie doprowadziło to do podjęcia decyzji o rezygnacji z rozwijania projektu supersamochodu Arrinera i zbycia aktywów związanych z tym projektem, to jest wszystkich posiadanych akcji Arrinera Technology S.A." - pisze w raporcie
Piotr Gniadek
, prezes zarządu spółki, dodając, że "brak środków wywołał kryzys organizacyjny" w firmie.