Radio Swoboda opisuje historię
35-letniego żołnierza z Rosji
, który przed wyjazdem na wojnę w Ukrainie postanowił
znaleźć sobie żonę
przez internet. Mężczyzna nie miał żadnej rodziny, a chciał, aby władze miały komu wypłacić
odszkodowanie
w razie jego śmierci. Zależało mu też, aby środki trafiły do kogoś z jego rodzinnego Biełowa, w obwodzie kemerowskim.
"Drogie dziewczyny z Biełowa. Dwa tygodnie temu zostałem zmobilizowany.
Mam 35 lat i tak się składa, że nie mam już żadnych krewnych
, a chciałbym zmienić życie jednej z was" - napisał 35-letni żołnierz.
Dalej podkreśla, że "specjalna operacja wojskowa" (CBO) to niebezpieczna misja.
"Daj Boże, żebym wrócił, ale jeśli nie,
nie chcę, aby odszkodowanie trafiło do jakiejś fundacji, chcę, aby dostała je moja krajanka
. Możemy wziąć ślub na terenie ośrodka szkoleniowego w Omsku, nie mam żadnych kryteriów co do kandydatki. Po prostu zostaw swój numer telefonu, oddzonię".
Radio Swoboda podaje, że kontakt do siebie pod postem zostawiło kilka kobiet. Po rozmowach z nimi 35-latek zdecydował się na ślub z
Nadieżdą
, wdową, która samotnie wychowuje trójkę dzieci. Według portalu Nowy Omsk, para już złożyła wniosek o zawarcie małżeństwa.
Sam żołnierz zyskał rozgłos w lokalnych mediach. Na jednym z kanałów na Telegramie opowiedział o swoich motywacjach.
- Przynieśli dokumenty z instrukcjami, aby zaznaczyć krewnych, którzy w razie czego dostaną ubezpieczenie. Można było wskazać żonę, dzieci. Jeśli nie masz krewnych, środki zostaną przekazane do jakiejś organizacji. Rozumiałem ryzyko i chciałem po prostu zmienić czyjeś życie, aby zostać jakoś zapamiętanym.
- W
ybrałem nie tyle żonę, co osobę, której chcę pomóc w życiu
. Ona pierwsza odpowiedziała na mój post. Jest dobrą kobietą, rozumiemy się. Jej los nie jest łatwy, straciła męża w wypadku - dodał.
Zgodnie z rozporządzeniami rosyjskich władz, jeśli żołnierz zginie na froncie, jego rodzina otrzyma odszkodowanie w wysokości 12,5 mln rubli, czyli ok. 960 tys. zł.