Jak podają Radio Zet i RMF FM, aktywista, który w sobotę powiesił
tęczową flagę na figurze smoka wawelskiego w Krakowie
, nie usłyszy zarzutów. Postępowanie w jego sprawie
prawdopodobnie zostanie umorzone
ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.
Flagę na figurze smoka powiesił w sobotę aktywista
Franciszek Vetulani.
Był to gest poparcia dla "Margot" i protestów odbywających się w Warszawie.
- Postanowiłem spontanicznie wspiąć się na smoka i zawiesić na nim tęczową flagę.
Nie godzę się na państwo, w którym mniejszości seksualne są dyskryminowane
, w którym odmawia im się prawa do godności, prawa do życia rodzinnego i innych praw. Tym bardziej że w nagonce na mniejszości LGBT biorą udział również urzędnicy państwowi i organy państwowe, w tym prezydent Polski - tłumaczył w rozmowie z portalem krakow.naszemiasto.pl
Na miejscu szybko pojawiła się policja. Funkcjonariusze spisali aktywistę i jego znajomych. Jak tłumaczyli, zareagowali w odpowiedzi na zgłoszenia turystów, którzy
chcieli zrobić sobie zdjęcia ze smokiem
. Franciszek Vetulani twierdzi, że próbował tłumaczyć im, dlaczego zorganizował happening.
- Oni mówili, żebym zszedł, że chcą zrobić dzieciom zdjęcie ze smokiem, ja z kolei tłumaczyłem im, dlaczego tu jestem i prosiłem o chwilę cierpliwości. W pewnym momencie pojawiła się policja.
Funkcjonariusze twierdzili, że dostali zgłoszenie od przechodniów; apelowali, żebym zszedł.
Nie zrobiłem tego, uważając, że nie mają podstaw, by mi to nakazać, ale oczywiście wylegitymowałem się, bo to już mój obowiązek.
Aktywiście groził mandat lub pouczenie za naruszenie porządku publicznego
. Według informacji RMF i Radia Zet, sprawa zostanie prawdopodobnie umorzona. Vetulani nie zostanie też zapewne przesłuchany, policji mają wystarczyć wyjaśnienia, jakie złożył podczas interwencji.