Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu
orzekł w czwartek, że
Polka była dyskryminowana przez polskie sądy
z uwagi na fakt, że związała się z kobietą. Zgodnie z postanowieniem Trybunału, kobieta ma otrzymać 10 tysięcy euro zadośćuczynienia.
Sprawa toczyła się przed sądami od kilkunastu lat. Pani
Ewa
(imię zostało zmienione, tak przedstawia się w wywiadzie dla TOK FM), matka czwórki dzieci odeszła od męża po tym, jak poznała
Kasię
(imię zmienione).
-
Miałam stany depresyjne i myśli o tym, by ze sobą skończyć.
Nie chciałam tak żyć. Gdy poznałam Kasię poczułam wspólnotę dusz. Zakochałam się. Poczułam, że mogę coś więcej, że mogę być szczęśliwa - mówiła w rozmowie z TOK FM.
Po rozstaniu z mężem dzieci pani Ewy zamieszkały z nią. Wkrótce jednak
były mąż zaczął walczyć o odebranie ich
. Kobieta wspomina, że
wyzywał ją od "zboczonych" i nastawiał dzieci przeciwko niej
, mówił np. że mama przestała je kochać, bo wybrała związek z kobietą. Najstarsza córka sama zdecydowała, że zamieszka z tatą, o losie pozostałej trójki zdecydował sąd. Najmłodszego syna mąż - mając decyzję sądu - odberał z przedszkola w obecności kuratora.
Pani Ewa próbowała walczyć o odzyskanie opieki nad dziećmi, jednak kolejne sądy przyznawały rację byłemu mężowi.
-
Sądy odebrały mi prawo do bycia mamą.
Nie wyobrażałam sobie, że przez to, że człowiek chce być sobą, może się rozpętać takie piekło. Nie wyobrażałam sobie, że ktoś uzna, że nie mogę być dobrą matką tylko dlatego, że kocham kobietę.
Wreszcie pani Ewa zwróciła się do Trybunału w Strasburgu. Ten po ponad 10 latach orzekł w czwartek, że
wobec pani Ewy doszło do dyskryminacji ze względu na orientację seksualną
. Ocenił, że polskie sądy, wydając niekorzystne wyroki, zwracały uwagę wyłącznie na orientację seksualną kobiety.
- To dla nas wielka radość. Czekaliśmy na to 11 lat, a skarga była dość szczególna, ponieważ dotyczyła opieki nad dzieckiem - mówi w rozmowie z TOK FM
mec. Karolina Kędziora
z Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
- W swoim uzasadnieniu Trybunał podzielił wszystkie kluczowe argumenty, na które zwracaliśmy uwagę. Przede wszystkim to, że przez całość postępowania - gdy powódka walczyła o prawo do opieki nad najmłodszym dzieckiem - dla sądów najważniejsze było to, jaka jest jej orientacja seksualna i to, że pozostaje w bliskiej relacji z kobietą. Trybunał nie miał wątpliwości, że należy to uznać za
dyskryminację motywowaną orientacją seksualną
- dodaje.
Dziś wszystkie dzieci pani Ewy są dorosłe, namłodszy syn mieszka z nią.