Wczoraj
nauczyciele zapowiedzieli, że prawdopodobnie 8 kwietnia rozpocznie się ogólnopolski protest
, podczas którego domagać się będą między innymi podwyższenia ich pensji o 1000 złotych.
Głos w sprawie postanowił zabrać lider partii
Razem Adrian Zandberg
, który protesty nauczycieli odniósł do
afery w rodzinnej spółce
Drutex.
Przywołał wywiad
właściciela Drutexu Leszka Gierszewskieg
o z
Pulsem Biznesu,
w którym
przyznaje, że stanowiska w "radach nadzorczych", w których dostaje się ogromne pieniądze, to "zazwyczaj sztuka dla sztuki".
-
Rada nadzorcza w firmach rodzinnych to z reguły "sztuka dla sztuki".
W naszej radzie oprócz Grażyny zasiada także moja 90 letnia matka oraz moja siostra. Teraz oczywiście się to zmieni, bo nie zdawałem sobie sprawy jak groźny jest właśnie brak profesjonalnej rady.
Grażyna za pełnienie tej funkcji otrzymywała 50 tys. zł miesięcznie,
ale do firmy nigdy nic nie wnosiła, a w całym 2018 r. z tego tytułu oraz z innych źródeł związanych z firmą uzyskała prawie 2 mln zł – mówił Gierszewski.
Lider Razem napisał, że
"Polska jest rajem podatkowym dla tej kasty nierobów biorących miliony za nic".
- Pracownicy budżetówki zaciskają pasa, brakuje pieniędzy na porządnie działające usługi publiczne - za to panie prezesowe płacą od swojego milionowego kieszonkowego dużo niższe podatki, niż w innych krajach europejskich - napisał.
Według Zandberga, uczciwym rozwiązaniem byłyby zmiany w systemie podatkowym:
-
Sprawiedliwe podatki powinny być niskie dla ciężko pracujących ludzi, którzy z trudem wiążą koniec z końcem - dla nauczycieli, pielęgniarek, sprzedawców.
Powinny być natomiast
zdecydowanie wyższe dla nierobów, wypłacających sobie miliony złotych kompletnie za nic.
Do tego między innymi służy progresja podatkowa. Naprawdę nie ma powodu, żeby dbać o asystentki pana Glapińskiego czy o żony panów prezesów bardziej niż o resztę społeczeństwa.