Wczoraj w sieci pojawiły się zdjęcia, na których widać, jak
katolicki ksiądz pali książki.
Do sytuacji doszło
w gdańskiej parafii NPM Matki Kościoła i św. Katarzyny Szwedzkiej,
a księdzem, który urządził palenie książek, jest Rafał Jarosiewicz, dyrektor Szkoły Nowej Ewangelizacji.
Wśród spalonych tytułów znalazły się między innymi
Zmierzch
i
Harry Potter
.
Oprócz książek spalona została też
m.in. parasolka Hello Kitty.
Incydent z paleniem na stosie książek w gdańskiej parafii nie ma jedynie "wymiaru parafialnego", jak tłumaczył jej proboszcz.
Sprawę opisują już zagraniczne media. Tematem zainteresowało się m.in. brytyjskie BBC.
Głos w tej sprawie zabrał wczora
j rzecznik kurii biskupiej
diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, w której zarejestrowana jest Fundacja. Ks. Wojciech Parfianowicz
stwierdził, że "forma działania była nieodpowiednia",
jednak inną sprawą "jest faktyczne istnienie konkretnych zagrożeń duchowych związanych z okultyzmem czy z magią".
- Kościół zawsze będzie na nie wskazywał, ponieważ mają one destrukcyjny wpływ na życie wielu ludzi. Z pewnością takie właśnie intencje przyświecały pomysłodawcom rekolekcji. Nie mieli oni też wpływu na to, co ostatecznie przyniosą ze sobą ich uczestnicy- zaznaczył duchowny. Były to rekolekcje głoszone w konkretnym miejscu i czasie, do konkretnych ludzi.
Czym innym jest bycie na miejscu, usłyszenie odpowiedniego wprowadzenia, a czym innym obejrzenie w internecie wyrwanego z kontekstu zdjęcia opatrzonego tendencyjnym tytułem.
Powtórzę jednak, że
forma działania była nieodpowiednia
i w odbiorze medialnym mogła nawet odwrócić uwagę od realnych zagrożeń duchowych.
Na profilu fundacji "SMS z Nieba"
, która udostępniła zdjęcia z wydarzenia,
pojawił się wpis księdza organizatora Rafała Jarosiewicza:
"Marzy mi się taki czas, kiedy ludzie w proteście przeciw zabijaniu nienarodzonych dzieci, będą reagować choć w połowie tak gorliwie, jak na spalenie książek o magii..."
Sprawą palenia książek zajął się też gdański ratusz.
Wiceprezydent Gdańska zlecił straży miejskiej
kontrolę "ogniska" urządzonego przez księży.
Jędrzej Sieliwończyk z biura prasowego gdańskiego urzędu przekazał, że chodzi o to, by zbadać sprawę
"pod kątem spalania niebezpiecznych substancji".
- Czy przedmioty, które zostały spalone w tym ognisku, nadawały się do tego, żeby je spalić; czy nie składały się z różnych groźnych substancji, takich jak plastik, przy spalaniu którego powstaje toksyczny dym - powiedział TOK.FM urzędnik.
Jeśli doszło do spalenia niebezpiecznych substancji, organizatorom
grozi mandat w wysokości 500 złotych.