Wczoraj
w sieci pojawiły się zdjęcia, na których widać, jak katolicki ksiądz pali z dziećmi książki.
Do sytuacji doszło
w gdańskiej parafii NPM Matki Kościoła i św. Katarzyny Szwedzkiej,
a księdzem, który urządził palenie książek, jest Rafał Jarosiewicz, dyrektor Szkoły Nowej Ewangelizacji.
Zdjęcia z palenia książek w sieci zamieściła Fundacja SMS Z Nieba, w której działa ksiądz Jarosiewicz.
Wśród spalonych tytułów internauci wypatrzyli między innymi
Zmierzch
i
Harry’ego Pottera.
Spalono też m.in. parasolkę Hello Kitty.
Ksiądz Jan Kucharski, proboszcz parafii,
w której doszło do tego "niecodziennego zdarzenia",
postanowił wytłumaczyć, dlaczego zdecydowano się na palenie książek.
Ksiądz twierdzi, że to nie były zwykłe książki:
-
To nie było palenie jakichś tam książek, ale palenie przedmiotów związanych z magią i okultyzmem.
Oprócz książek były tam także inne przedmioty – amulety, talizmany. To wierni je przynieśli, bo
nadszedł czas, żeby zrobić z tym porządek.
Wierni nie mieli świadomości, że posiadają u siebie takie rzeczy... - powiedział w rozmowie z Na temat.
Na pytanie, czy nie dało się w inny sposób zniszczyć tych "magicznych" przedmiotów, ksiądz odpowiedział, że paląc je "odwoływano się do Pisma Świętego":
- W Dziejach Apostolskich jest napisane, że ludzie składali magiczne przedmioty i wszystko było niszczone.
My odwołujemy się tylko do Pisma Świętego. Na przykład w Starym Testamencie jest dużo na ten temat.
Czytamy tam, że takie
przedmioty są obrzydliwością dla Boga.
- Świadomość, że to rzeczy magiczne z czasem przychodzi. Z tymże pojawia się ona u osób, które mają bożego ducha, bo bez niego nie są wstanie pojąć, że coś może szkodzić im duchowo, że coś może być tym zagrożeniem duchowym - dodał proboszcz.
Stwierdził też, że taka "forma była ewangeliczna" i "ludzie, którzy mają bożego ducha - zrozumieją to":
- Może to kojarzyć się z paleniem książek przez nazistów, ale każdy może mieć skojarzenie jakie chce, jesteśmy przecież wolnymi ludźmi. A ludzie mają różne skojarzenia.
My wiemy co szkodzi, wiemy co nie jest dobre dla wierzących i dlatego taka forma tego wydarzenia, powiedziałbym nawet, że ewangeliczna.
Owszem dla jednych może być szokująca, ale
ludzie, którzy mają bożego ducha – zrozumieją to
– dodał proboszcz.
Dodał, że na razie parafia nie planuje kolejnych takich akacji:
- Nie myśleliśmy, że wokół tego zrobi się taki szum. To miało mieć wymiar stricte parafialny.
Na razie nie planujemy kolejnych takich akcji.