fot. East News
Papież Franciszek
rozpoczął wczoraj dwudniową wizytę na
Malcie
. Na lotnisku w mieście Luqa wylądował tuż przed godz. 10. Podczas rozmowy z dziennikarzami na pokładzie samolotu duchowny przekazał, że
rozważana jest jego podróż do stolicy Ukrainy.
- Ta propozycja leży na stole - powiedział papież.
Papież został tam zaproszony przez mer stolicy
Witalija Kliczko
:
"Wierzymy, że osobista obecność światowych przywódców religijnych w Kijowie jest kluczem do ocalenia życia ludzi i wytyczenia ścieżki do pokoju w naszym mieście, kraju i poza nim" - napisał Kliczko w liście do papieża.
Papież Franciszek w swoim pierwszym przemówieniu na Malcie ostrzegł, że istnieje ryzyko "rozszerzonej zimnej wojny" na świecie:
- Nie pozwólmy na to, aby w nocy wojny, która nadeszła dla ludzkości, wygasło marzenie o pokoju - mówił.
Zaapelował także o wspólną reakcję na kryzys uchodźczy z powodu wojny:
- Ze wschodu Europy, z Orientu, skąd nadchodzi najpierw światło, nadeszły mroki wojny - powiedział papież.
- Myśleliśmy, że inwazje na inne kraje, brutalne walki na ulicach i groźby atomowe to
ponure wspomnienia z odległej przeszłości
. Ale lodowaty wicher wojny, który przynosi tylko śmierć, zniszczenie i nienawiść runął gwałtownie na życie wielu i dni wszystkich - dodał.
- Podczas gdy kolejny raz j
akiś możny, smutno zamknięty w anachronicznych roszczeniach nacjonalistycznych interesów
prowokuje i podsyca konflikty, zwykli ludzie odczuwają potrzebę budowy przyszłości, która albo będzie wspólna, albo jej nie będzie - stwierdził.
Franciszek podkreślił, że "w obliczu "infantylnej i destrukcyjnej agresywności, która nam zagraża, wobec ryzyka rozszerzonej zimnej wojny, która może zdusić życie całych narodów i pokoleń, potrzebna jest ludzka miara".
Warto przypomnieć, że papież wciąż
unika wskazania, kto jest odpowiedzialny za rozpętanie wojny
: