Pomimo krytyki, Shein i inne marki "ultraszybkiej mody" błyskawicznie zdobywają rynki

Ciągły wzrost popularności marek fast fashion skłonił Boston Consulting Group do przebadania ich pozycji na rynku. Zgodnie z zebranymi danymi, 

, a obecnie ich przychody czterokrotnie przewyższają wyniki największej marki odzieżowej.

Shein i Temu to najbardziej rozpoznawalne chińskie sklepy zajmujące się globalną sprzedażą e-commerce. Działanie i szkodliwość tych marek opisywał w rozmowie z nami Sebastian Muliński, przedsiębiorca z szerokim doświadczeniem w branży e-commerce:

Boston Consulting Group przebadało 10 tysięcy konsumentów z dziesięciu państw, w tym z Polski. Zgodnie z ich wynikami,

. Wynik zaniżyła Polska, z 5% konsumentów, natomiast rekordzistami są Węgry i Stany Zjednoczone - tam aż 12% kupujących robi zakupy na Shein i tym podobnych stronach.

Największą grupę klientów stanowią kobiety w wieku 18-34 lata, choć młodych mężczyzn korzystających z fast fashion jest niewiele mniej. Jednak jak ocenia Christian Kirschniak, współautor badania,

, oferując nabywcom możliwość przymierzenia ubrań, dotknięcia tkaniny i sprawdzenia wyglądu.

- Badanie konsumenckie podkreśla rosnące znaczenie cyfryzacji, z prawie połową uczestników w wieku 18-34 lata preferujących lub wyłącznie dokonujących zakupów modowych online - komentuje Kirschniak. - Jednak sklepy fizyczne pozostają kluczowe: 84% kupujących korzysta zarówno z kanałów cyfrowych, jak i fizycznych, nawet 67% wyłącznie kupujących online polega na inspiracji offline przed dokonaniem zakupu.

Przypomnijmy też, że w Polsce działalności Shein i Temu przyglądają się Ministerstwo Rozwoju i Technologii oraz Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Zarzucają markom komunikaty wprowadzające w błąd, niejasne określenia dotyczące cen, brak informacji o tym, kto jest sprzedającym oraz greenwashing. Pisaliśmy o tym tutaj: