fot. East News
Jolanta Kwaśniewska
była gościem Beaty Lubeckiej w programie
Gość Radia ZET.
Podczas rozmowy była Pierwsza Dama odniosła się do
memów z wizerunkiem jej męża.
Jolanta Kwaśniewska przekonywała, że "
problem alkoholowy w jej rodzinie nie istnieje":
- Na szczęście problem alkoholowy w naszej rodzinie nie istnieje. Współczuję wszystkim rodzinom, gdzie ten dramatyczny problem jest.
Memy? Proponuję w innym kierunku. Nie idźcie tą drogą
- apelowała w Radiu ZET.
Kwaśniewska zapewniała, że wraz
z mężem prowadzi zdrowy tryb życia:
-
My z przyjemnością wypijamy z mężem po kieliszku wina.
Przez bardzo
długi czas jesteśmy wegetarianami.
W ogóle nie pijemy żadnego alkoholu, nie jemy mięsa, wędlin. Prowadzimy zdrowy, bardzo higieniczny tryb życia.
To idiotycznie zabrzmi, ale mąż ma nietolerancję alkoholu
- mówiła Kwaśniewska.
Wspominała też sytuację w Charkowie z 1999 roku,
gdzie podczas wizyty na cmentarzu
Kwaśniewski był blady, chwiał się i wspierał na stojących obok osobach.
Wówczas przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP zachowanie Kwaśniewskiego uzasadniali
"pourazowym zespołem przeciążeniowym goleni prawej".
Kwaśniewski
w 2005 roku przyznał się do spożywania alkoholu
przed tymi uroczystościami, tłumacząc to gościnnością zapraszających. Z wielu źródeł wiadomo, że upił go wtedy arcybiskup Sławoj Leszek Głódź.
Kwaśniewska stwierdziła, że
ubolewa nad tą sytuacją:
- Strasznie jest mi przykro, że ta pierwsza sytuacja zdarzyła się w Charkowie. Panowie mieli zmowę milczenia. Mimo że naprawdę
chciałam to wtedy rozkminić, wszyscy powiedzieli "nie, nic się takiego niedobrego nie działo"
- opowiadała Jolanta Kwaśniewska
- Jak zobaczyłam jak wygląda mój mąż, byłam załamana.
Mąż miał wtedy taką przypadłość biorąc przez długi czas antybiotyki i jakieś tam jeszcze leki, chyba sterydy.
Panowie, lecąc do Charkowa, namówili męża do wypicia jakiegoś koniaku.
Przy takiej długiej abstynencji efekt był taki, a nie inny
- dodała.