Uniwersytet Wrocławski
Studenci mieszkający we wrocławskim
akademiku "Słowianka"
skarżą się, że
Uniwersytet Wrocławski "aresztował ich rzeczy"
. Dobytek ma być przetrzymywany do czasu uregulowania płatności za zakwaterowanie.
Właściciele "aresztowanego" dobytku poskarżyli się redaktorowi
Gazety Wrocławskiej
. Jak twierdzą, po zawieszeniu zajęć w związku z epidemią wielu z nich opuściło akademik i wyjechało do domów. Władze Uniwersytetu Wrocławskiego w wydanym później zarządzeniu wskazały, że
aby odebrać pozostawione w pokojach rzeczy, studenci będą musieli rozliczyć się za kwiecień i maj
.
Teraz studenci alarmują, że uczelnia zmusza ich do
"wykupienia aresztowanych przedmiotów"
. Władze Uniwersytetu Wrocławskiego obniżyły opłaty za akademik o 30% i wzywają ponagleniami do uregulowania należności. Bez dokonania płatności nie będzie można odzyskać dobytku ani liczyć na zakwaterowanie w przyszłym roku.
- Administracja uzależniła wydanie rzeczy i wykwaterowanie nie tylko od zapłaty za miesiące kiedy te osoby przebywały w swoich rodzinnych domach, ale
również od odbycia kwarantanny -
żalą się studenci ze "Słowianki".
Uniwestytet Wrocławski
zaprzecza, jakoby rzeczy studentów stały się zakładnikami
.
- Jeżeli ktoś zabrał swoje rzeczy i rozwiązał umowę, to nie ma problemu, także problemu z płatnościami. Jeżeli ktoś wyjechał, bo chciał być w domu rodzinnym, a rzeczy pozostawił, to cały czas wynajmuje ten pokój u nas. Trzeba mieć też świadomość, że cały czas ponosimy pewne wydatki stałe, więc
na pewno nie będzie rezygnacji z opłaty
- mówi rzecznik uczelni,
Ryszard Balicki
, zapowiadając dodatkowe obniżki opłat.