fot. Google Translate / materiały prasowe / Instagram @pani_od_koreanskiego
Koreanistka Marta Niewiadomska
podzieliła się na Instagramie swoimi spostrzeżeniami na tłumaczenia koreańskiej powieści
Wieloryb.
Jej zdaniem książka wydana w Polsce przez Wydawnictwo Znak Literanova
mogła zostać przetłumaczona przez Google Translate
. Wydawnictwo zapowiada, że zbada sprawę.
Wieloryb
Cheona Myeong-kwana w 2023 roku znalazł się na tzw. shortliście książek nominowanych do prestiżowego Bookera. W Polsce ukazał się w tym roku
w przekładzie Anny Diniejk-Wąs
, tłumaczki z koreańskiego i pracowniczki Uniwersytetu Warszawskiego. Marta Niewiadomska, znana na Instagramie jako "Pani od koreańskiego" zwróciła uwagę, że książka jest źle przetłumaczona i wygląda jak wrzucona do Google Translate.
Niewiadomska wskazuje na wiele konkretnych przykładów, które jej zdaniem dowodzą, że książka w ogóle nie musiała być tłumaczona z koreańskiego. Jej uwagę zwracają m.in. kalki językowe z języka angielskiego.
"
Fatalny
to kalka językowa, którą robi tu Translator i nie ma sensu po polsku.
Fatal
(użyte w angielskim tłumaczeniu) oznacza po polsku
morderczy
,
zabójczy
- pisze Niewiadomska.
Całą relację i więcej przykładów tłumaczeń można zobaczyć pod
tym linkiem
.
"Ja jestem w zasadzie w szoku. Jedne, dwa przykłady mogłyby być przypadkiem, ale nie praktycznie każdy fragment polskiego tłumaczenia, który porównuję z angielskim tłumaczeniem przepuszczonym przez Google Translate. A mam tego o wiele więcej. Im więcej sprawdzam, tym bardziej nie wierzę w to, co widzę. Mówimy o dużym wydawnictwie, mówimy o głośnym tytule, książce, której autor dopiero co nas odwiedził na znanym festiwalu literackim" - pisze Niewiadomska.
Dodaje też, że
Wieloryb
otrzymał grant finansowy od rządu Korei Południowej.
Uwagę na to zwróciła też
Karolina Bednarz
, pisarka, tłumaczka i redaktorka, założycielka wydawnictwa Tajfuny.
"Książka dostała grant od rządu Korei, a duża część funduszy idzie właśnie na tłumaczenie i do samego wydawnictwa i do osoby tłumaczącej, nie są to małe kwoty" - pisze na Instagramie, pokazując również swoje porównania tłumaczenia i Google Translate.
fot. Instagram @wkrainietajfunow
Wydawnictwo
Znak Literanova
w oświadczeniu dla Onetu zapewnia, że zajmie się sprawą.
"Jesteśmy
zaskoczeni
zarzutami, które pojawiły się w social mediach, szczególnie, że do tej pory dostawaliśmy same pozytywne recenzje tłumaczenia rzeczonej książki. Recenzenci zwracali uwagę także na walory językowe tekstu. Pracując nad polskim wydaniem Wieloryba Cheona Myeong-Kwana dołożyliśmy wszelkich starań, by tę nominowaną do Bookera powieść przygotować zgodnie z zasadami naszego zawodu: tłumaczenie z koreańskiego zleciliśmy koreanistce z doktoratem, pracowniczce Uniwersytetu Warszawskiego, potem tekst tłumaczenia został jeszcze poddany redakcji i korektom. Jak zawsze w Wydawnictwie Znak nad tekstem pracował zespół zaangażowanych osób. W Znaku tłumaczenie zlecamy zawsze tłumaczom, żywym ludziom, z którymi podpisujemy umowy licencyjne
. Oczywiście badamy sprawę
" - napisano.
fot. Instagram @pani_od_koreanskiego