fot. East News / Twitter
Jak informuje Wirtualna Polska, piątkową nieobecnością posła KO
Romana Giertycha
w Sejmie zajmie się partyjny rzecznik dyscypliny. Sprawa wywołuje wiele komentarzy, ponieważ Giertych nie przyszedł na głosowania m.in. nad
projektami aborcyjnymi
. Wcześniej miał obiecywać, że nie złamie dyscypliny partyjnej w tej sprawie.
Przypomnijmy, że podczas kampanii wyborczej Donald Tusk zapowiedział, że na listach KO nie znajdą się kandydaci, którzy nie popierają postulatu przerywania ciąży do 12. tygodnia. Zastanawiano się wówczas, jak do sprawy podejdą m.in. Michał Kołodziejczak czy Roman Giertych, którzy deklarowali się jako przeciwnicy aborcji. Giertych opublikował wówczas wideo, na którym zapewniał, że "córki go przypilnują", wyjaśniał też, że nie zmienił poglądów, ale "można rozmawiać o wyjątkach".
Donald Tusk zapewniał natomiast, że Giertych
"prędzej złoży mandat niż złamie dyscyplinę"
.
Nad projektami aborcyjnymi Sejm głosował w piątek, a jak informował przewodniczący klubu KO Zbigniew Konwiński, posłów obowiązywała partyjna dyscyplina w tej sprawie. Tymczasem
Roman Giertych nie zjawił się na głosowaniach.
Nieobecność Giertycha wywołała wiele komentarzy. Niektórzy wskazywali, że technicznie poseł nie złamał dyscypliny partyjnej, bo nie zagłosował inaczej niż klub tylko po prostu nie przyszedł. Na Twitterze trwa dyskusja o tym, czy Giertych wykazał się tchórzostwem, czy może jednak odwagą:
Jak dowiedziała się Wirtualna Polska,
nieobecnością Giertycha zajmie się rzecznik dyscypliny partyjnej
.
- Tak, zajmę się - przekazała dziennikarzowi WP Patrykowi Michalskiemu rzeczniczka dyscypliny Izabela Katarzyna Mrzygłocka.
Postępowanie ma sprawdzić, czy nieobecność Giertycha była uzasadniona. Nie obejmie drugiego nieobecnego podczas głosowania posła KO Jarosława Urbaniaka, ponieważ przyczyny jego nieobecności są znane kierownictwu partii.