W poniedziałek
Kamil Durczok
został zatrzymany przez
Centralne Biuro Śledcze Policji
i doprowadzony do prokuratury regionalnej w Katowicach. Zatrzymanie było wynikiem
opinii biegłego z zakresu pisma ręcznego w sprawie sfałszowania przez dziennikarza podpisu byłej żony na wekslach.
W sierpniu prokuratura zajęła się sprawą dwóch weksli Kamila Durczoka. Dziennikarz złożył poręczenie w banku w 2009 roku. Poręczycielem była jego żona, która zeznała, że nie widziała weksli, a jej podpisy na nich zostały sfałszowane.
Rzeczywiście, na skanach krążących z sieci widać, że podpisy wyglądają podobnie.
Podrobienie podpisu na wekslu jest karane z art. 310 kodeksu karnego i
"podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze 25 lat pozbawienia wolności".
Durczok usłyszał zarzuty oszustwa i podrobienia podpisu byłej żony na wekslu opiewającym na sumę
ponad dwóch milionów franków szwajcarskich.
Jak podaje
Super Express
,
dziennikarz przyznał się do winy.
Prokuratura zawnioskowała o jego tymczasowe aresztowanie, jednak Sąd Rejonowy Katowice-Wschód postanowił, że Durczok może pozostać na wolności.
Według dziennika Durczok tłumaczył śledczym, że jego była żona wiedziała o podrobieniu jej podpisu.
-
Postępowanie jest na takim etapie, że wymaga jeszcze weryfikowania obszernych wyjaśnień złożonych przez podejrzanego.
Pomimo tego, że podejrzany przyznał się do czynu, to jednak w swoich wyjaśnieniach umniejszał swoją rolę. Wskazywał na zachowanie banku podczas podpisania umowy kredytu oraz na rolę poręczyciela tego kredytu, czyli osobę która miała podpisać się na tym wekslu - powiedziała SE Agnieszka Wichary rzeczniczka prasowa Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
Rzecznik zapowiedziała, że prokuratura złoży zażalenie do katowickiego sądu i będzie ubiegać się o to, by były dziennikarz został tymczasowo aresztowany.