W najnowszym
Newsweeku
ukazała się rozmowa z
Krystyną Jandą
. Aktorka udzieliła wywiadu
"o wolności, odmawianiu i ludziach-płomieniach"
przy okazji zbliżającej się 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
W rozmowie mówi między innymi o swoim
rozczarowaniu polską rzeczywistością
:
"
Jestem rozczarowana
. Rozczarowana... trudno mi nawet nazwać czym... (długa chwila zamyślenia). Chyba najbardziej brakiem ideałów, bo zawsze wydawało mi się, że są wartości nie do podważenia, a d
ziś wygrywają podłość, kłamstwo, małość, interesowność, koniunkturalizm
".
Jak przyznaje, dziś nie czuje się dobrze w kraju:
"Mam 66 lat i poczucie, że więcej mnie z moim rodakiem może dzielić, niż łączyć
. Wolę więc nie rozmawiać.
Gdy wchodzę do miejsc publicznych, takich jak szpital czy kino, nie czuję się najlepiej. Nigdy wcześniej tego nie miałam. Zawsze byłam bardzo towarzyską osobą, a teraz wolę być sama.
Od prawie trzech lat jestem praktycznie na emigracji wewnętrznej
".
"
Czuję się, jakbym była chora. Jakbym miała raka, którego nie mam. Takiego mentalnego raka
. Czuję, jakby coś się dla mnie skończyło. Jakbym straciła nadzieję, że nawet jeśli uda się wyzdrowieć, to nigdy już nie wrócę do stanu, w którym byłam jeszcze niedawno".
Na pytanie, "dokąd zmierzamy", Janda odpowiada:
"Do komunizmu. To ma być kraj katolicko-narodowy!".