2 stycznia
obywatele Kazachstanu wyszli na ulice
, aby zaprotestować przeciwko podwyżce cen skroplonego gazu, którego Kazachowie używają do zasilania swoich samochodów. Dotychczas gaz był znacznie tańszy niż benzyna ze względu na stosowanie cen maksymalnych. W związku z wprowadzonymi 1 stycznia zmianami, ceny maksymalne na gaz zostały zniesione, co wywołało ich gwałtowny wzrost.
Protestujący wyszli także na ulicę, by wyrazić swój sprzeciw wobec utrzymywania się przy władzy osób związanych z byłym prezydentem Nursułtanem Nazarbajewem.
Protesty przerodziły się w zamieszki.
Na nagraniach zamieszczanych w sieci widać płonące urzędy i instytucje państwowe.
W stolicy kraju, Nur-Sułtanie, prezydent Kasym-Żomart Tokajew wprowadził stan wyjątkowy i godzinę policyjną, powołując się na "poważne i bezpośrednie zagrożenie dla obywateli". Wcześniej stan wyjątkowy wprowadzono w Ałmatach.
Wczoraj
do Kazachstanu weszły także rosyjskie wojska
, które, jak twierdzą władze Kazachstanu, mają zapewnić spokój. Z pomocą "w celu uregulowania sytuacji na terytorium Republiki" pospieszyła także kompania białoruskich żołnierzy.
Według najnowszych informacji dotychczas w czasie protestów
zabito 26 protestujących,18 jest rannych, a 3 tysiące osób zatrzymano
. Kazachskie władze informują także, że w wyniku zamieszek zginęło
18 funkcjonariuszy sił porządkowych, a 748 policjantów i żołnierzy zostało rannych
.
- Rozpoczęto operację antyterrorystyczną. Siły prawa i porządku ciężko pracują. Porządek konstytucyjny został w dużej mierze przywrócony we wszystkich regionach kraju. Ale terroryści wciąż używają broni i niszczą mienie obywateli. Dlatego działania antyterrorystyczne powinny być kontynuowane tak długo, aż bojownicy zostaną całkowicie wyeliminowani - oznajmił prezydent Kazachstanu.
Państwowa telewizja Chabar informuje, powołując się przy tym na informacje kazachskich organów ścigania, że winnym organizacji masowych zamieszek w kraju i aktów terroru
grożą wyroki pozbawienia wolności od 8 lat do dożywocia wraz z pozbawieniem obywatelstwa.
Prezydent Kasym-Żomart Tokajew ma dziś wygłosić orędzie do narodu, w którym zaapeluje do obywateli o ograniczenie przemieszczania się po mieście, gdyż trwają "poszukiwania reszty bandytów, którzy wciąż się ukrywają".
W związku z trudną sytuacją wszystkie
banki działające w Kazachstanie wstrzymały swoją działalność
i zamknęły placówki. Nie działają też ich aplikacje mobilne.
W całym kraju internet został odłączony
. Działają tylko telefony komórkowe, ale bez możliwości korzystania z aplikacji mobilnych.
We wtorek, by załagodzić sytuację prezydent Kazachstanu, Kasym-Żomart Tokajew, przyjął dymisję rządu i powierzył stanowisko tymczasowego premiera Alikhanowi Smailowowi. Rząd ten ma kierować krajem do czasu powołania nowych władz. Oprócz tego poinformowano o przywróceniu niektórych cen maksymalnych na skroplony gaz.
Solidarność z Kazachstanem wyraził prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Polityk podkreślił, że ma nadzieję, iż sytuacja w kraju się uspokoi. Z kolei Sekretarz Stanu USA Anthony Blinken wyraził poparcie dla konstytucyjnych instytucji Kazachstanu, praw człowieka, wolności mediów oraz opowiedział się za pokojowym rozwiązaniem kryzysu. Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki wyraziła zaś swoją wątpliwość, czy przybycie sił Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym było zasadne.
Eksperci komentujący sytuację zwracają uwagę, że
choć Kazachstan jest krajem bogatym, m.in. dzięki swoim zasobom naturalnym, jest także przy tym krajem biednych obywateli.
Zamożne są właściwie osoby znajdujące się kręgach władzy:
- Większość emerytur w tym kraju jest zbliżona do kwot poniżej stu dolarów, a ceny też nie są wcale niskie, zwłaszcza jeśli chodzi o żywność czy podstawowe towary. Co ciekawe ceny paliwa nie są wcale wysokie, ale przy jednoczesnych niskich wynagrodzeniach i gwałtownej podwyżce - pojawił się jednak impuls do tych wydarzeń. - wyjaśnia prof. Marek Figura z UAM.