Wczoraj prezydent Ukrainy
Wołodymyr Zełenski
pojawił się w zalanym
Chersoniu
. Prowadził tam naradę poświęconą likwidacji następstw katastrofy oraz ewakuacji ludności z podtopionych terenów. Wieczorem zamieścił nagranie na Facebooku, w którym stwierdził, że
sytuacja na południu Ukrainy jest wyjątkowo trudna
, ponieważ Rosjanie nie przerywają ostrzału artyleryjskiego na terenach, z których ewakuowana jest ludność:
- To nie jest klęska żywiołowa i nie jest to przejaw kryzysu klimatycznego, to jest
katastrofa o nazwisku Putin
. To, co on robi, co osobiście każe zrobić - podkreślił Wołodymyr Zełenski w wieczornym przesłaniu wideo.
- W wyniku zniszczenia tamy zalane zostały składy paliwa, magazyny chemikaliów, magazyny nawozów sztucznych, cmentarzyska zwierząt, co najmniej dwa z nich to pochówki wąglikowe i oba znajdują się na terenach czasowo okupowanych. Nie wiemy, co dzieje się z nimi teraz. Tam, gdzie nie było scentralizowanej kanalizacji, ścieki są już w wodzie, która wchłonęłą wszystko… - powiedział Zełenski.
Zwrócił uwagę, że w miejscowościach, które są okupowane przez stronę rosyjską, w ogóle nie odbyła się ewakuacja i mieszkańcy tych terenów drugi dzień
przebywają na dachach bez wody pitnej, żywności i opieki medycznej.
Prezydent Ukrainy zwrócił również uwagę na kwestie związane z
katastrofą ekologiczną
. Podkreślił, że zniszczone zostały tysiące ekosystemów. Ponad 50 000 hektarów lasów miało zostać zalanych:
- Co najmniej połowa z nich umrze, dziesiątkom tysięcy ptaków i co najmniej dwudziestu tysiącom dzikich ssaków grozi śmierć. Zbiornik Kachowski został zamieniony w wielki grób dla milionów żywych stworzeń – powiedział prezydent Ukrainy.