W czwartek dziennikarz
Szymon Hołownia
założył na Facebooku
zbiórkę, by wspomóc Fundację Dajemy Dzieciom Siłę
, która
od 11 lat prowadzi telefon zaufania dla dzieci i młodzieży. MEN nie przyznało jej dotacji.
Telefon zaufania od blisko trzech lat pozbawiony jest finansowania z budżetu, funkcjonuje tylko i
wyłącznie dzięki darczyńcom.
"Dlaczego zbieram pieniądze - pyta Facebook? Z
bieram, bo trafia mnie szlag
. Wspaniała fundacja prowadząca wspaniałą rzecz - telefon zaufania dla dzieci i młodzieży (116 111), działający 7 dni w tygodniu (od 12.00 do 2.00), na który codziennie dzwoni średnio prawie dwadzieścia dzieciaków chcących popełnić samobójstwo (i mnóstwo innych mających problemy z samooceną, akceptacją, agresją w grupie, z rodziną), który uratował życie setkom z nich (w ciągu dekady - 1538 interwencji w rodzaju: na miejsce jedzie policja i karetka a psycholog z telefonu trzyma dziecko na linii), otóż
na ten telefon po raz kolejny nie znalazły się pieniądze w budżecie rządu
(a konkretnie MEN). Wniosek konkursowy fundacji został odrzucony, bo zabrakło mu 2,75 pkt, a uzasadnienia są po prostu idiotyczne. I to się dzieje w Polsce, która jest na drugim miejscu w Europie gdy idzie o liczbę samobójstw dzieci. I w której psychiatryczna opieka dzieci i młodzieży na skutek zaniedbań państwa zaraz przestanie istnieć" - napisał Hołownia na stronie zbiórki.
Okazuje się, że
w ciągu dokładnie 36 godzin zebrano 2 miliony złotych.
"Przypomnijmy: FDDS od trzech lat prowadzi telefon bez wsparcia państwa (i zmniejszyła liczbę linii z 10. do 5.). Wnioskowała o 290 tysięcy na ten rok, o 600 tysięcy na cały przyszły, żeby - przy stałym wsparciu indywidualnych darczyńców, działać tak, jak dotąd. Zapytałem Fundację: OK, a
ile byście musieli mieć, żeby zapewnić naszym dzieciom backup przez całą dobę? Odpowiedzieli: DWA MILIONY.
I co?
I dwa dni później tyle właśnie mają!
To nie byłoby możliwe, gdyby nie Wy. Gdyby nie Wasz odzew, wpłaty - dziesiątki, dwudziestki, setki, gdyby nie udostępniania, sprawa nie zrobiłaby się tak głośna" - napisał Hołownia, dziękując za wsparcie akcji.
Do zbiórki dołączyła także Dominika Kulczyk:
"Dominika dołączyła dziś do zbiórki też dzięki Wam, bo usłyszała o niej dlatego, że zrobiliśmy taki raban. Pytałem ją o to: to nie jest jakaś dotacja, która pójdzie obok tego naszego pospolitego ruszenia, ona dołącza do naszej zbiórki.
Bez Waszej siły nie byłoby siły każdego z nas z osobna, jeden ma więcej pieniędzy, inny mniej - to dziś nie jest ważne, każdy daje tyle, ile może
więc te wpłaty tak naprawdę są równe. Ważne, że w kraju, w którym wszyscy się dzielą na potęgę, przemnożyliśmy się przez siebie, skleiliśmy kawałek pękniętej Polski, zrobiliśmy coś RAZEM".