Wczoraj przez
Płock po raz pierwszy przemaszerował Marsz Równości
. Jego hasłem było
"Płock napędza równość".
Na marszu pojawili się między innymi europosłowie
Robert Biedroń
, Rasmus Andresen z Niemiec i Julie Ward z Wielkiej Brytanii, a także przewodniczący SLD
Włodzimierz Czarzasty.
Uczestnicy manifestacji mieli ze sobą
transparenty z hasłami takimi jak: "Mąż mojego syna to moja rodzina", "Bądź z nami, czyń równość - rodzice osób LBGTQIA"
, "Kochane dzieci, idziemy po nasze prawa obywatelskie".
W pobliżu miejsca startu marszu pojawili się
kontrmanifestanci - kibice i Młodzież Wszechpolska.
Byli oni oddzieleni kordonem policji. Również mieli ze sobą transparenty z hasłami:
"Rodzina tak, deprawacja nie", "Dość sponsorowanej z zagranicy propagandy LGBT"
, "Homoseksualiści chcą seksedukować Twoje dzieci. Powstrzymaj ich".
Marsz i inne zgromadzenia zabezpieczali
funkcjonariusze z sześciu garnizonów
. Według policji wszystko
"przebiegało bardzo spokojnie":
-
Pojawiły się drobne incydenty -
policjanci reagowali bezzwłocznie. Ostatecznie zatrzymano dwie osoby - jedną za naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, a drugą do wytrzeźwienia i jutro będą z nią prowadzone czynności w związku z popełnionym wykroczeniem - powiedziała przedstawicielka funkcjonariuszy.
W kontrmanifestacji wziął udział były zawodnik KSW
Marcin Różalski
. W rozmowie z Polsat News stwierdził, że na marszu nie było mieszkańców Płocka, tylko wzięli w nim udział przyjezdni, "by zrobić gnój":
- Mam przekonania takie, jakie każdy zdrowy, cywilizowany człowiek ma. Uważam, że powinienem tutaj być i zobaczyć, na co idą moje podatki. Oni sami nie wiedzą, czego chcą. Mają takie same prawa, jak my wszyscy.
W tym czymś co tam się przesuwa, nie ma nikogo z Płocka. Są to wszystko ludzie dojezdni, najezdni. Przywiezieni tutaj, żeby w naszym mieście zrobić gnój
, żeby znów poróżnić Polaków, żeby znów zrobić wielki syf, żebyśmy się znowu nienawidzili i żeby było głośno w telewizjach - stwierdził sportowiec w rozmowie z Polsat News.