11 maja na łamach brytyjskiego dziennika Daily Telegraph
pojawił się felieton Mateusza Morawieckiego
, w którym stwierdził, że gdy trzydzieści lat temu zachodni świat uwierzył w "koniec historii" i "popadliśmy w błogie zapomnienie", to "w Moskwie trwały prace nad wskrzeszeniem demonów historii".
Premier stwierdził, że głoszona przez Władimira Putina ideologia "ruskiego miru" jest odpowiednikiem XX-wiecznego nazizmu i komunizmu, "rakiem" niebezpiecznym dla całej Europy:
"Nie możemy mieć żadnych złudzeń. To nie jest szaleństwo, ale przemyślana strategia, która już otworzyła bramy do ludobójstwa.
»Russkij Mir« to rak, który trawi nie tylko większość rosyjskiego społeczeństwa
, ale stanowi śmiertelne zagrożenie dla całej Europy. Dlatego nie wystarczy wspierać Ukrainę w jej militarnej walce z Rosją. Musimy całkowicie wykorzenić tę nową, potworną ideologię" - przekonywał Mateusz Morawiecki.
Słowa te oburzyły wiceszefową rosyjskiej Dumy. Irina Jarowa stwierdziła, że
"nienawiść do jakiegokolwiek narodu powinna być potępiona jako ekstremizm
, jako międzynarodowa zbrodnia przeciwko pokojowi i ludzkości, a tym bardziej takie podżeganie do nienawiści przez wysokiego urzędnika".
- To nie tylko jego osobisty wstyd, jego zdrada pamięci o tysiącach Polaków eksterminowanych przez Hitlera i Banderę, a także tysiącach Polaków uratowanych przez sowieckiego żołnierza. To zbrodnia - powiedziała w rozmowie z agencją TASS.
Do słów Morawieckiego odniósł się także Oleg Morozow,
przewodniczący Komisji Kontroli Dumy Państwowej.
Stwierdził, że Rosja powinna postawić Polskę w "kolejne do denazyfikacji":
"Oświadczenia polskiego rządu o Rosji 'jako guzie nowotworowym' i odszkodowaniach dla Ukrainy
zachęcają Federację Rosyjską do "ustawienia jej w kolejce do denazyfikacji"
- powiedział Oleg Morozow, przewodniczący Komisji Kontroli Dumy Państwowej, cytowany przez RIA Novosti.