Kilka dni temu
Uwaga
TVN
wyemitowała reportaż o
nielegalnych ulicznych wyścigach samochodowych w Warszawie
. Pokazano w nim
kierowców ścigających się po ulicach miasta jak po torach wyścigowych
.
Aby zdobyć materiały, reporterzy TVN-u posłużyli si
ę prowokacją
. Ich dziennikarka, przebrana za hostessę wręczyła uczestnikom rajdu
zabawkowe modele aut
. W pięciu z nich
ukryto nadajniki GPS
, które miały ustalić, z jaką prędkością poruszają się samochody biorące udział w wyścigu.
- Jeden z samochodów jechał 101 km/h po ulicy Jagiellońskiej, gdzie dopuszczalna prędkość wynosi 60 km/h. Inny samochód jechał 117 km/h na odcinku al. Niepodległości -
wyliczał w programie eksper
t.
Jeszcze przed emisją na F
acebooku WNR Warsaw Night Racing
pojawiły się zdjęcia rozkręconych zabawek, w których kierowcy znaleźli nadajniki. Nie wiedzieli wtedy jeszcze, że to dziennikarska prowokacja reporterów
Uwag
i.
Po emisji programu organizatorzy wyścigów zapowiedzieli, że
planują pozwać TVN
.
"
Za swoją "prowokacje" ludzie Was zlinczują
, a My dowiemy się czy za Wasz koszt teraz nie zbudujemy toru.
Szukamy prawnika aby dojechać ich na grubo
, oddamy 50% z wygranej sprawy. A kolejne 50% przekażemy na cele dobroczynne" - zapowiadają na Facebooku.
Na YouTube pojawił się też film, w którym jeden z przedstawicieli WNR tłumaczy, że nadajniki podrzucono nielegalnie, a wobec odpowiedzialnych za to osób
"zostaną wyciągnięte poważne konsekwencje"
.