Ksiądz Michał Woźnicki
zasłynął w sieci z pouczania interweniujących policjantów.
Duchowny od lat pozostaje w konflikcie ze zgromadzeniem salezjanów. Został z niego wydalony, ale wciąż zajmuje pokoje w budynku zakonu. W jednym z nich urządził sobie
nielegalną kaplicę, na którą zaprasza wiernych
. Tam regularnie dochodzi do łamania obostrzeń.
W trakcie jednej z interwencji ksiądz został wyniesiony z nabożeństwa.
Razem z księdzem wyniesiono również jego ministranta,
Jakuba Z.
, który teraz odpowiada przed sądem za odmowę okazania dokumentów i niewykonanie poleceń funkcjonariuszy. W piątek w jego sprawie w poznańskim sądzie
miał zeznawać ks. Woźnicki
. Nie został jednak wpuszczony do budynku, ponieważ
nie miał maseczki.
Już w przedsionku Woźnicki
wdał się w dyskusję z policjantami i zaczął ich obrażać.
- To skutki noszenia maski, że na łeb uderzyło. Inaczej to nazwę... Brak dotlenienia mózgu zaburza jego pracę. Psu pan spróbuj założyć kaganiec.
Wsadź sobie pan buzię pod rurę wydechową autobusu i powdychaj.
Bo wdycha pan to, co wydycha - mówił.
- Z perspektywy katolickiej jest to grzech uciskania ludzi. W tym sądzie są znaki masońskie. Komu wy służycie? Diabłu?
Maski zakładają przestępcy. Pan jest przestępcą?
- pyta jednego z policjantów.
Obraża też dziennikarza
Gazety Wyborczej
, wyzywają go od "pedałów".
Całe nagranie sytuacji z sądu na YouTubie opublikowali zwolennicy ks. Woźnickiego:
Jak pisze Piotr Żytnicki w
Wyborczej,
ks. Michał Woźnicki
nie jest już salezjaninem, ale wciąż jest księdzem
. Jest suspendowany czyli nie ma prawa odprawiać mszy świętej, wciąż jednak nie usunięto go ze stanu duchownego.