Minister edukacji
Dariusz Piontkowski
był wczoraj gościem
Krzysztofa Ziemca
w
Kwadransie Politycznym
w TVP1. Potwierdził, że w związku z rosnącą liczbą przypadków koronawirusa w Polsce mało prawdopodobne jest, aby uczniowie wrócili do szkół 26 marca.
-
Prawdopodobnie dwutygodniowy okres przerwy zostanie przedłużony.
To kwestia czasu, kiedy wydamy kolejne rozporządzenie - mówił.
Podkreślił jednak, że póki co nie ma decyzji co do przekładania testów 8-klasisty i matur. Przyznał jednak, że nie wyklucza takiego rozwiązania, jeśli przerwa od nauki w szkołach się przedłuży.
Mówił też o e-learningu i
nowoczesnych metodach nauczania
.
- Zdajemy sobie sprawę, że nie wszyscy nauczyciele takimi metodami pracowali, stąd potrzebują kilku dni, żeby się z nimi zapoznać.
Niech na razie próbują zaciekawić uczniów swoim tematem
, próbują robić lekcje powtórzeniowe, natomiast niekoniecznie realizować od razu całą podstawę programową - mówił.
Apelował też do nauczycieli, aby rozsądnie podchodzili do zlecania uczniom zadań tak, aby nie musieli oni spędzać całego dnia przed komputerami.
- Potrzebna jest tutaj rozwaga - tłumaczył.
- To jest taki sprawdzian dla nas wszystkich. (...) To jest szansa na to, aby nauczyciele także pokazali, że
nie tylko potrafią strajkować i ubiegać się o wyższe wynagrodzenia
, ale także są po prostu dobrymi wychowawcami i nauczycielami.
Te słowa ministra zdenerwowały nauczycieli. Na fanpage’u
NIE dla chaosu w szkole
, który zyskał popularność podczas zeszłorocznego strajku nauczycieli, pojawił się wpis z cytatem Piontkowskiego.
"Jesteśmy oburzeni!" - napisano.
Pod postem pojawiło się wiele komentarzy, w których nauczyciele wyrażają swój sprzeciw wobec słów ministra. Podkreślają, że
chcą prowadzić skuteczny e-learning, ale w wielu przypadkach brakuje im narzędzi i sprzętu
.