W Australii wciąż szaleją pożary
. Naukowcy z Uniwersytetu w Sydney szacują, że zginęło w nich już około
480 milionów zwierząt,
w tym prawie jedna trzecia koali w ich głównym siedlisku - Nowej Południowej Walii.
Wśród zabitych zwierząt może być nawet
8 tysięcy koali.
Region, który leży około 240 mil na północ od Sydney jest domem dla największej liczby australijskich koali, z populacją sięgającą 28 tysięcy.
Federalna minister środowiska Sussan Ley powiedział telewizji ABC, że mogło zginać "
do 30 procent populacji w tym regionie".
- Dowiemy się więcej, kiedy pożary się uspokoją i będzie można dokonać właściwej oceny - dodała.
W całym kraju nadal szaleje ponad 100 pożarów, które jak dotąd pochłonęły ponad pięć milionów hektarów ziemi.
Dziewięć osób zginęło, a setki domów zostało zrównanych z ziemią. W samej Nowej Południowej Walii spaliło się około czterech milionów hektarów.
W Port Macquarie Koala Hospital w dzień Bożego Narodzenia leczono 72 podpalone koale.
By pomóc w ratowaniu koali, na stronie Gofundme utworzono zbiórkę dla szpitala, w której od września zebrano ponad 1,6 mln funtów.
Według Marka Grahama, ekologa z Rady Ochrony Przyrody, koale nie mają możliwości poruszania się na tyle szybko, by uciec przed ogniem, który rozprzestrzenia się bardzo szybko.
Do spalonych regionów należą rezerwaty przyrody w obszarze światowego dziedzictwa Gór Błękitnych oraz część lasów deszczowych Gondwany.