Przewrócenie pomnika ks. Jankowskiego
, do którego doszło dziś w nocy w Gdańsku, jest szeroko komentowane w mediach społecznościowych. Do zdarzenia doszło przed 3 w nocy. Trzech aktywistów obaliło pomnik prałata oskarżanego o molestowanie seksualne dzieci. Później poczekali na policję i zostali zabrani na komendę.
Wideo z zajścia
opublikował w sieci Tomasz Sekielski
, który - jak przyznaje -
sam je nagrał
. W rozmowie z Wirtualnymi Mediami tłumaczy, że dostał informację, że coś się będzie dziać z pomnikiem, twierdzi jednak, że nie wiedział co dokładnie.
- Otrzymałem informację, że
coś wydarzy się w Gdańsku z pomnikiem księdza Jankowskiego
, a ponieważ interesuję się tą sprawą, uznałem, że warto się tam wybrać.
Nie wiedziałem wcześniej, co się wydarzy
- wyjaśnia.
Zaangażowanie Sekielskiego w sprawę komentują na Twitterze politycy i dziennikarze. Niektórzy wytykają mu, że przy okazji promuje zrzutkę na swój film.
"
Dziennikarze są od relacjonowania faktów a nie ich kreowania
. Tu na kilometr wali tym, że była to inscenizacja na potrzeby filmu" - napisał Cezary Gmyz, korespondent TVP w Berlinie.
-
Pomnik przewrócono nie ze względu na to, że ja tam byłem
- i tak zostałby przewrócony, postanowiono zrealizować taką akcję. Zarzucanie dziennikarzowi, dokumentaliście, że jest w miejscu wydarzeń, kiedy coś się dzieje jest absurdem - broni się Sekielski.
Jego zdaniem krytyczne komentarze mają zdyskredytować jego pracę.
- Z całym szacunkiem dla krytykujących, nie dostaję pieniędzy ze spółek skarbu państwa, nie stoi za mną duży koncern medialny. Nigdy nie ukrywałem, że zbieram pieniądze na swoje niezależne filmy.
To kolejna próba uderzenia we mnie, zdyskredytowania mojej pracy.
Z informacji Wirtualnych Mediów wynika, że Sekielski został już przesłuchany w charakterze świadka, a jego materiał filmowy zabezpieczyła policja.