fot. Facebook/Tomasz Dorniak
We wtorek pisaliśmy o
Tomaszu Dorniaku
, działaczu PSL, który
twierdzi, że ma lek na koronawirusa
.
"Panie Prezydencie, Premierze i Ministrze Zdrowia! Chcę zostać zarażony koronawirusem w programie telewizyjnym emitowanym na żywo z Waszym udziałem jako świadkami. W ciągu 5 minut pozbędę się koronawirusa, zażywając jedną kapsułkę, którą popiję ciepłą wodą o zmienionej strukturze. Poddam się testom, mogę pracować w szpitalu przy chorych bez jakichkolwiek zabezpieczeń" - napisał na Facebooku Dorniak.
Po nagłośnieniu sprawy przez media Tomasz Dorniak został zawieszony w prawach członkach partii. Decyzję podjął lider PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Medycyna oparta na faktach i dowodach, to jest ważne dla Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Nie można utożsamiać partii z takim tematem
- tłumaczy w rozmowie z Onetem
Magdalena Sobkowiak
, szefowa sztabu Kosiniaka-Kamysza.
Sam Dworniak tłumaczy, że nie miesza spraw zdrowia i polityki.
- Zdrowie i polityka to dwie różne rzeczy. Ja działam od 10 lat na rzecz zdrowia. Temat zdrowia milionów Polaków jest dla mnie najważniejszy. Mnie nie można w tej chwili zdołować. Najważniejsze jest dla mnie zdrowie i walka o to, by wprowadzono do szpitali wszystkie skuteczne metody - mówi Onetowi.
Dorniak znany jest z tego, że promuje swoją
Księgę zdrowia
. Twierdzi, że zawarł w niej
receptury na wszelkie choroby:
od raka, poprzez stwardnienie rozsiane i cukrzycę, po koronawirusa.