Koronawirus
rozprzestrzenia się
po Europie w coraz szybszym tempie.
Potwierdzono już pierwsze przypadki zachorowań m.in. w Gruzji, Brazylii, Macedonii Północnej, Pakistanie, Norwegii, Grecji, Rumunii, Estonii Izraelu oraz Danii.
Okazuje się, że medialne doniesienia o koronawirusie
wystraszyły Czechów.
Lokalne media donoszą, że dziś w jednym ze sklepów sieci Lidl klienci masowo
wykupowali środki dezynfekujące, makarony czy jedzenie w puszkach
.
Przedstawiciele sklepów informują, że sprzedaż jest porównywalna
do okresu świątecznego.
Szef jednego z czeskich internetowych supermarketów przyznał, że Czesi robią zapasy:
"Wzrosło zainteresowanie produktami z długim okresem przydatności. Klienci
masowo wykupują także wodę butelkowaną
" - twierdzi Tomáš Jeřábek.
Rzeczniczka internetowego sklepu Rohlík.cz. w rozmowie z lokalnymi mediami stwierdziła, że w ciągu dwóch dni, sklep sprzedał tygodniową ilość towaru.
Ryż, makaron, rośliny strączkowe, konserwy, mrożonki, jedzenie dla niemowląt ale także środki dezynfekujące, są sprzedawane znikają z półek w ekspresowym tempie.
Aby zapobiec wyprzedaży niektórych rodzajów żywności
sklepy są zmuszone wprowadzić limit na zakup danego produktu.
Zastępca burmistrza Pragi Petr Hlubuček powiedział, że będzie rozmawiała z Tomášem Prouzą, Prezydentem Konfederacji Handlu i Turystyki Republiki Czeskiej, o tym jak zapobiec tej sytuacji.