fot. East News
W listopadzie ubiegłego roku
Kaja Godek
poinformowała, że Fundacji Życie i Rodzina udało się, w niecałe trzy miesiące,
zebrać 100 tysięcy podpisów pod inicjatywą ustawodawczą "STOP LGBT"
.
Zaproponowany projekt ustawy dotyczy nowelizacji prawa do zgromadzeń i
zakazu manifestacji pro-LGBT
, w tym marszów równości. Zakazane miałyby być wszystkie demonstracje dotyczące "kwestionowania małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny", "propagowania rozszerzenia instytucji małżeństwa na osoby tej samej płci", "propagowania związków osób tej samej płci" czy też "propagowania orientacji seksualnych innych niż heteroseksualizm".
Oprócz tego w projekcie zapisano, że
zakazane byłoby
jakiegokolwiek stosowanie
"artystycznie przetworzonych godła lub barw narodowych"
.
Kaja Godek tłumaczyła, że proponowane zmiany są związane z
"obroną Konstytucji"
.
Okazuje się jednak, że nie wszystko poszło po myśli Kai Godek
. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek
odmówiła przyjęcia projektu ustawy "Stop LGBT, ponieważ
od momentu rejestracji Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej w ustawie pojawiły się nowe przepisy
. Takie działania są jednak
niedozwolone
.
Radio eM informuje, że w projekcie ustawy złożonym pierwotnie do Kancelarii Sejmu były
błędy literowe
. Był także zapis dotyczący
vacatio legis
. Później komitet złożył wersję poprawioną bez literówek, ale także bez zapisu o vacatio legis.
Fundacja Życie i Rodzina zażaliła się
na decyzję do Sądu Najwyższego, jednak organ uznał, że
skarga wpłynęła za późno
.
W związku z tym jeśli Kaja Godek i jej fundacją chcą, by projekt trafił pod obrady Sejmu,
muszą zebrać jeszcze raz wymaganą liczbę podpisów
.
-
To skandal, że głos 200 tys. obywateli jest ignorowany.
Władza, która pozornie deklaruje przywiązanie do wartości rodzinnych, robi wszystko, aby nie zajmować się projektem, który ma te wartości chronić i bronić Polaków, szczególnie dzieci, przed demoralizacją - skomentował sprawę Krzysztof Kasprzak, pełnomocnik inicjatywy.