Tydzień temu
gazowiec "Lech Kaczyński"
należący do Grupy Orlen po raz pierwszy wpłynął do Świnoujścia z ok. 70 tys. ton skroplonego gazu ziemnego na pokładzie. To pierwszy z ośmiu gazowców, które Orlen ma mieć do dyspozycji do końca 2025 roku. Własna flota ma zapewnić Grupie Orlen efektywny transport skroplonego gazu ziemnego do Polski i wzmocnić pozycję koncernu na globalnym rynku LNG.
Więcej o gazowcu Lech Kaczyński pisaliśmy tutaj:
Politycy PiS i Daniel Obajtek, ogłaszając przybycie gazowca do Polski, mówili
o "budowaniu własnej floty"
. Podkreślali też, że to "pierwszy polski gazowiec". Politycy opozycji wskazywali wówczas, że to naciąganie rzeczywistości.
"Mało znany fakt. Ten gazowiec pływa pod francuską banderą. Wybudowany został przez stocznię południowokoreańską na zlecenie armatora z Norwegii. Najlepsze podsumowanie "odbudowy przemysłu stoczniowego" przez PiS" - pisała
Agnieszka Pomaska
, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Sprawą poza politykami opozycji interesują się media. Wczoraj portal Business Insider opublikował
artykuł
, w którym przygląda się "polskiej flocie", stwierdzając, że ta
w zasadzie "nie istnieje"
.
Portal o komentarz poprosił spółkę PGNiG, która wyczarterowała statek od norweskiej firmy.
"W gestii armatora są takie czynności jak kontraktacja jednostki w stoczni, finansowanie i rejestracja statku, a następnie kompleksowa obsługa floty, w tym utrzymanie sprawności technicznej i zapewnienie załogi. Jako czarterujący PKN Orlen ma pełne prawo dysponować komercyjnie flotą wyczarterowanych jednostek przez okres czarteru" - odpowiedziało PGNiG.
Eksperci, z którymi rozmawia portal wyjaśniają, że
przenoszenie bander do innych krajów zaczął się w latach 90. i wynika przede wszystkim z kwestii podatkowych
. Większość tonażu światowego pływa pod obcymi banderami, wiodące są tu rejestry Panamy i Liberii. W Europie status "dogodnych" bander mają Malta, Cypr, a także Dania, Portugalia i właśnie Francja.
Bankier.pl przypomina natomiast, że już w 2022 roku
Ministerstwo Aktywów Państwowyc
h wyjaśniało, w odpowiedzi na interpelacje poselskie, dlaczego polski gazowiec pływa pod francuską banderę. Tłumaczono wówczas, że
wybór bandery statku jest decyzją armatora, a nie czarterującego
.
"Z wyjaśnień PGNiG wynika, że wybór bandery statku, z uwzględnieniem ograniczeń określonych w umowie czarteru (zakaz korzystania z tzw. tanich bander), leży w gestii armatora, nie czarterującego. W przypadku jednostek "Lech Kaczyński" i "Grażyna Gęsicka" będzie to
bandera francuska
. PGNiG wskazuje jednocześnie, że
nie jest właścicielem jednostek LNG, ale czarterującym
. Obsadzenie statku odpowiednio wykwalifikowaną załogą jest obowiązkiem armatora. Nie istnieją żadne formalne przeszkody dla zatrudniania na jednostkach czarterowanych przez PGNiG polskich członków załóg. Ponadto PGNiG informuje, że wraz z umowami czarteru zawarło z armatorami porozumienie dotyczące możliwości uruchomienia programu kadetów na polskich uczelniach morskich oraz rekrutacji polskich marynarzy" - wskazano w
piśmie
.