fot. East News
Związek zawodowy Związkowa Alternatywa od kilku miesięcy nagłaśnia
problemy pracowników Telewizji Polskiej związane z warunkami zatrudnienia
, w tym te dotyczące tak zwanych "umów śmieciowych", czyli umów o dzieło czy umów zlecenie przy wykonywaniu pracy na pełen etat.
W związku z tym działacze wystosowali
list do Jarosława Kaczyńskiego
, prezesa PiS. Zaapelowali, aby sprawdził warunki pracy, jakie są w instytucjach publicznych i spółkach skarbu państwa, szczególnie pod kątem przestrzegania Kodeksu pracy. Związek chce też
dymisji wszystkich osób na kierowniczych stanowiskach
, które narzucają zatrudnienie w oparciu o niestabilne umowy.
Choć prezes wraz z innymi przedstawicielami partii wielokrotnie zapowiadali walkę "umowami śmieciowymi", związkowcy uważają, że to "kolejna deklaracja, z którą nie wiążą się żadne konkretne działania".
- Co więcej,
za rządów Pana partii w wielu branżach stabilność zatrudnienia zmniejszyła się
- mówił
Piotr Szumlewicz
, lider Związkowej Alternatywy.
Na początku TVP faktycznie odchodziło od umów o dzieło, ostatnio jednak zatrudnieni w tej formie zostali zmuszeni do przejścia na samozatrudnienie, aby współpracownicy mogli ponownie podpisać "działówkę", tym razem ze specjalnie utworzoną firmą.
- Wobec wielu pracowników
narodowy nadawca wymusza samozatrudnienie z zakazem konkurencji
, chociaż zgodnie z prawem powinni mieć etaty. TVP ma też wiele kontraktów z firmami zewnętrznymi, które oferują niskopłatne umowy cywilnoprawne, na dodatek pobierając od nich prowizję - mówił Szumlewicz.
TVP w rozmowie z Wirtualnymi Mediami stanowczo
odpiera zarzuty związku
tłumacząc, że wszystkie umowy są oskładkowane i zawierane "zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa".