fot. East News / X @citizentvkenya
W
Kenii
trwają ogólnokrajowe protesty, które są odpowiedzią na zapowiedzi podwyższenia opodatkowania niektórych produktów. W Nairobi demonstracje zamieniły się w
zamieszki
, podczas których doszło do podpalenia ratusza. Jak podają agencje prasowe, w starciach z policją zginęło co najmniej 5 osób.
W maju rząd prezydenta
Williama Ruto
przedstawił nową ustawę finansową, której celem było szybkie zwiększenie dochodów państwa mierzącego się z ogromnym zadłużeniem. Początkowo projekt zakładał m.in. podwyżkę podatków na podstawowe produkty spożywcze, takie jak
16% podatku na chleb
czy olej oraz znaczną podwyżkę podatku od samochodów.
Wywołało to falę społecznego sprzeciwu Kenijczyków, którzy coraz bardziej odczuwają ciężar rosnącego bezrobocia i wysokich cen spowodowanych pandemią i zawirowaniami handlowymi związanymi z wojną w Ukrainie. Dodatkowym czynnikiem jest ogromny dług publiczny.
Gniew Kenijczyków potęguje też fakt, że prezydent William Ruto prowadził kampanię wyborczą opartą o
obietnice podniesienia poziomu życia najbiedniejszych
. Tymczasem już wcześniej podniósł stawki ubezpieczenia społecznego i energii elektrycznej, co doprowadziło w zeszłym roku do demonstracji, w wyniku których zginęło 57 osób. Prezydentowi zarzuca się też niewłaściwe zarządzanie funduszami państwowymi, przyzwalanie na korupcję oraz wystawny styl życia i ekstrawaganckie wydatki.
Wskutek obecnych protestów część najbardziej kontrowersyjnych zmian z projektu podatkowego wycofano, to jednak nie stłumiło niezadowolenia Kenijczyków. We wtorek parlament przyjął ustawę, która podniesie podatki przede wszystkim od
towarów importowanych, podrożeją również sprzęty elektroniczne oraz usługi cyfrowe
, takie jak korzystanie z internetu czy opłaty bankowe. To wywołało kolejną falę demonstracji.
Po decyzji parlamentu na ulice wyszło tysiące Kenijczyków, a protesty w Nairobi szybko zamieniły się w
zamieszki
. Protestujący owinięci w kenijskie flagi podpalili budynek ratusza i rzucali kamieniami, na ulicach wybuchło kilka pożarów. Zamieszki brutalnie stłumiła policja i wysłane na pomoc wojsko. Użyto gazu łzawiącego, armatek wodnych oraz ostrej amunicji. Według Amnesty International tylko we wtorek zginęło co najmniej 5 osób, a 30 zostało rannych. W sumie w ostatnich tygodniach w zamieszkach zginęło ponad 10 osób.
Prezydent William Ruto w telewizyjnym wystąpieniu potępił protesty, przekonywał, że stoją za nimi "zdrajcy" i zapowiedział ich surowe ukaranie.
- To nie w porządku, ani nawet nie do pomyślenia, aby przestępcy udający pokojowych demonstrantów mogli siać terror przeciwko społeczeństwu, jego wybranym przedstawicielom i instytucjom ustanowionym na mocy naszej konstytucji, oczekując, że unikną kary - powiedział.
Organizacje pozarządowe oskarżają natomiast rząd o
uprowadzenia
działaczy będących największymi krytykami zmian. Stowarzyszenie Prawnicze Kenii alarmowało, że jego aktywiści zostali uwięzieni przez funkcjonariuszy wywiadu, część z nich miała zostać uwolniona po 24 godzinach. Inni donosili, że są zastraszani, odbierają telefony z groźbami śmierci i obawiają się o swoje życie.