fot. Twitter
Media społecznościowe obiegły filmy i zdjęcia, które mają przedstawiać
ogromny pożar centrum medycznego w Moskwie
. Do tej pory nie pojawił się żaden oficjalny komunikat władz ani służb w tej sprawie.
Pierwsze nagrania zaczęły pojawiać się dziś rano.
Od kilku tygodni pojawiają się doniesienia o
serii wybuchów i pożarów w obiektach ministerstwa obrony czy składach ropy naftowej
. W nocy ze środy na czwartek miało dojść do eksplozji w Moskwie, w wyniku której spłonęło siedem aut.
W środę doszło również do
pożaru w magazynie amunicji w Biełgorodzie
, który znajduje się około 80 kilometrów od okupowanego Charkowa.
To kolejny pożar w strategicznym punkcie dla Federacji Rosyjskiej. 1 kwietnia zapłonął tam
magazyn ropy naftowej
:
Przypomnijmy, że w nocy z niedzieli na poniedziałek miała miejsce
seria pożarów w Briańsku
. Zapłonął magazyn ropy, skład amunicji, a także uszkodzono linię kolejową, którą transportowano sprzęt wojskowy i amunicję do Ukrainy:
Doradca prezydenta Ukrainy
Mychajło Podolak
skomentował serię niefortunnych zdarzeń na Telegramie.
"Jak można wyjaśnić te incydenty? W bardzo prosty sposób. Rosjanie, jeśli zdecydowaliście się z całą mocą atakować sąsiedni kraj, zabijać tam wszystkich, kogo się da i rozjeżdżać cywilów czołgami, a jako zaplecze tych zbrodni wykorzystujecie swoje bazy paliw, to
wcześniej czy później będziecie musieli spłacić długi
" - stwierdził.
Zdaniem doradcy Wołodymyra Zełenskiego przyczyny zniszczeń infrastruktury wojskowej w przygranicznych obwodach Rosji mogą być bardzo różne.
"Rozbrajanie składów rosyjskich morderców w Biełgorodzie i Woroneżu jest procesem całkowicie naturalnym, żywiołowym.
Karma to okrutna rzecz.
[...] Łącznie z boską interwencją wobec grzeszników, którzy w niedzielę wielkanocną masowo zabijali mieszkańców ukraińskiego Mariupola" - dodał.