Prezes
Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych
apeluje do ministra rolnictwa o pilną interwencję w sprawie
plagi myszy
, która "cały czas tylko się rozrasta". Gryzonie najadły się już zbóż, a teraz
"wchodzą wręcz na kukurydzę i wyjadają kolby"
.
O trudnej sytuacji rolników i apelu prezesa związku,
Stanisława Kacperczyka
, napisała
Gazeta Pomorska
. Do tegorocznej plagi myszy przyczyniła się susza oraz brak mrozów i okrywy śnieżnej w zimie. Gryzonie spowodowały ogromne straty w uprawach zbóż, a teraz żywią się kukurydzą, a nawet burakami.
"Według informacji związku, wiele plantacji zbóż zostałoby w tym sezonie po prostu zaoranych z powodu znaczących gospodarczo
uszkodzeń będących wynikiem działalności tych gryzoni
, ale okres agrotechniczny był już zbyt późny na przesiew inną rośliną" - opisuje sytuację Kacperczyk.
Zwiazek informuje, że metody trucia gryzoni przy użyciu zatrutego ziarna albo ustawianie palików dla ptaków drapieżnych nie przyniosło rezultatów. W obliczu "dramatycznej sytuacji" prezes związku apeluje do ministra rolnictwa,
Jana Krzysztofa Ardanowskiego
, o pilną interwencję.
Jedną z propozycji PZPRZ jest
zniesienie obowiązku odłogowania i zazieleniania pól
.
"Na polach odłogowanych i obsianych poplonami myszy mają bowiem
idealne warunki do notorycznego powiększania swojej populacji
" - argumentuje prezes.
Kolejne proponowane rozwiązanie wykorzystuje stosowany w
USA
i
Kanadzie
preparat do walki ze szczurami i myszami.
"Jest to eliminacja plagi tych zwierząt bez stosowania trucizny.
Środek ten powoduje bezpłodność gryzoni
" - podpowiada Kacperczyk.
Prezes związku kończy pismo, prosząc o podjęcie szybkich działań. Przy okazji pisze, że plaga myszy to “
doskonała okazja do wykazania się
dla funkcjonujących w naszym kraju instytutów naukowo-badawczych podległych resortowi rolnictwa”.