fot. East News
Wczoraj w
Mexico City
zorganizowano
protesty, w których udział wzięło około 2 tysięcy kobiet.
Wyposażone w palniki i młotki kobiety ruszyły przed
Pałac Narodowy,
który jest siedzibą
prezydenta Andrésa Manuela Lópeza Obradora.
Próbowały rozbić
postawioną tam niedawno metalową barierę
. Powstała ona po to, by chronić budynek pałacu prezydenta przed protestami organizowanymi przez środowiska kobiece.
Uczestniczki manifestacji domagały się od głowy państwa działań związanych z
walką z przemocą.
Według New York Timesa tylko w
ubiegłym roku w Meksyku mordowano średnio 10 kobiet dziennie, a zgwałconych zostało ok. 16 tysięcy.
Tylko w ubiegłym roku odnotowano ponad 260 tys. wezwań policji w związku z przemocą wobec kobiet.
Kobietom biorącym udział w proteście udało się obalić część bariery stojącej przed pałacem prezydenta. W niektórych miejscach kobiet przekształciły mur w miejsca pamięci zamordowanych kobiet, na których widniały ich imiona i złożone zostały kwiaty.
W odpowiedzi na działania protestujących,
na tłum skierowane zostały policyjne oddziały, które miały składać się z samych kobiet.
Funkcjonariuszki użyły gazu łzawiącego.
Agencja EFE informuje, że pomiędzy stronami doszło do starć, w wyniku których
ucierpiały 62 policjantki i 19 demonstrantek.
Agencja donosi także o
pobiciu przez policję czterech fotoreporterek
na jednej ze stacji metra. Kobiety fotografowały marsz i protestujące, które malowały graffiti na stacji. Policja miała użyć wobec nich gazu łzawiącego i pałek.
Kontrowersje w Meksyku wywołuje fakt, że
prezydent nie podjął żadnej decyzji w związku z doniesieniami o tym, że jego kandydat
na gubernatora stanu Guerrero
został oskarżony o zgwałcenie.