W połowie lutego górnicy z kopalń Polskiej Grupy Górniczej
przeprowadzili dwugodzinny
strajk ostrzegawczy
. Na dół zjeżdżały tylko osoby, które muszą zabezpieczać funkcjonowanie kopalni. Później górnicy odwiedzili biura poselskie śląskich polityków i przed nimi lub w nich
wysypywali worki węgla.
Górnicy domagali się
podwyżek wynagrodzeń o 12 procent. Kilka dni później okazało się, że nie musieli dług strajkować, ponieważ wynegocjowali
6 procent podwyżki od stycznia tego roku.
Teraz polscy górnicy po raz kolejny nie są zadowoleni. Związkowcy Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność" postanowil
i napisać do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, by osobiście przypilnował
tego, aby
rząd podjął decyzję
, "czy zamierza
wesprzeć sektor paliwowo-energetyczny
w obliczu kryzysu gospodarczego spowodowanego przez pandemię koronawirusa".
Górnicy domagają się zwiększenia produkcji prądu w elektrowniach węglowych:
- Górnicza Solidarność domaga się zwiększenia mocy produkcyjnych elektrowni węglowych, dzięki czemu węgiel z polskich kopalń byłby nadal odbierany, a także zawieszenia lub wypowiedzenia Pakietu Klimatycznego Unii Europejskiej - napisano w liście.
Związkowcy górniczy wytykają rządowi, że pomaga przedsiębiorcom a zapomniał o górnictwie w obliczu pandemii koronawirusa:
- Jeśli ten stan rzeczy się utrzyma, przedsiębiorstwa górnicze, od których spółki energetyczne przestaną odbierać zakontraktowany węgiel, utracą możliwość składowania surowca ze względu na przepełnione przykopalniane zwałowiska, co wiązać się będzie z koniecznością wstrzymania wydobycia, a następnie ogłoszenia upadłości.
Rozwiązaniem pozwalającym złagodzić skutki kryzysu mogłoby być zwiększenie mocy produkcyjnych polskich elektrowni węglowych do maksymalnego poziom
u - twierdzą związkowcy.