Kontrolerzy NIK
zaprezentowali dziś wyniki kontroli dotyczącej
Funduszu Sprawiedliwości,
z którego środki rozdziela
resort Zbigniewa Ziobry
. Działania kontrolne wykazały, że łącznie nieprawidłowo wydano z Funduszu ponad
280 mln zł
.
Przypomnijmy, że Fundusz Sprawiedliwości powstał w 2012 roku jako fundusz celowy, miał pomagać przede wszystkim ofiarom przestępstw. Co rok fundusz wynosi ok.
300-400 mln zł.
Tymczasem Zbigniew Ziobro oskarżany jest o niegospodarne zarządzanie środkami i wydawanie ich na dowolne cele pod hasłem "przeciwdziałania przyczynom przestępczości".
Ogromne dofinansowania z Funduszu Sprawiedliwości otrzymywała m.in.
fundacja o. Tadeusza Rydzyka
i inne katolickie organizacje, takie jak Fundacja Profeto
ks. Michała Olszewskiego
. Pojawiały się też informacje, że Ziobro finansuje z Funduszu własną działalność polityczną.
Badaniem NIK objęto 35 umów, ministra sprawiedliwości i 20 podmiotów, z czego 14 to organizacje pozarządowe, ale również uczelnię wyższą i szpital specjalistyczny. Podczas dzisiejszej konferencji kontrolerzy podkreślali, że "gospodarka finansowa Funduszu Sprawiedliwości była prowadzona z
naruszeniem podstawowych zasad wydatków publicznych
".
Urzędnicy NIK wskazywali m.in., że działania kontrolowanych podmiotów "sprzyjały powstawaniu mechanizmów korupcjogennych".
- Początkowo Fundusz miał pomagać osobom pokrzywdzonym. Od 2017 r. zmieniło się jednak prawo. Wówczas celem funduszu stało się także zapobieganie przestępstwom. Zdaniem kontrolerów zapis ten był niejasny i nieprecyzyjny. Wnioski o pomoc rozpatrywali ludzie bez kompetencji.
To rodziło mechanizm korupcjogenny -
tłumaczył
Michał Jędrzejczyk
, dyrektor jednego z departamentów w NIK.
- Pierwszy i kluczowy wniosek to fakt, że w badanym okresie Fundusz Sprawiedliwości stracił charakter funduszu celowego. W związku z brakiem legalnej definicji przeciwdziałania przestępczości i przyjętą przez ministra
praktyką bardzo szerokiego interpretowania tego terminu
, z tego funduszu można finansować dowolne kategorie zadań - mówił z kolei koordynator kontroli
Paweł Gibuła.
Jako "niecelowe i niegospodarne" oceniono m.in. 13 z 16 skontrolowanych umów dotyczących przeciwdziałania przestępczości. Jeden z przykładów to konferencja zorganizowana przez Fundację Wyszehradzką, gdzie analizowano perspektywy współpracy państw Międzymorza.
-
Budżet na wynajem sali wyniósł 250 tysięcy złotych, na catering 250 tysięcy i na bankiet 200 tysięcy złotych
- mówił Gibuła.
Kwestionowane są też wydatki z Funduszu na "kwestie światopoglądowe".
- Fundacja Mamy i Taty otrzymała półtora miliona złotych na promowanie instytucji małżeństwa. Sam spot, informujący dlaczego warto spędzać życie razem, kosztował
900 tysięcy złotych
.
Zakwestionowano również inną dotację dla Fundacji Mamy i Taty:
3 mln zł
na prowadzenie kursów przedmałżeńskich.
Z Funduszu finansowano również projekty "naukowo-badawcze", wiele z nich też budzi zastrzeżenia kontrolerów NIK. Negatywnie oceniono np. dotację dla Uniwersytetu kard. Wyszyńskiego w Warszawie, której celem miał być model komunikacji strategicznej, która miałaby przeciwdziałać szkalowaniu Polski.
- Taki model nie powstał.
Nie zostało zrealizowane żadne z zadań.
Wytworzono 24 utwory, dzieła, które nie były powiązane tematyką - mówił kontroler NIK.
Inny przykład do dotacja, z której sfinansowano m.in. analizę literatury fantastycznej.
- Instytut Wymiaru Sprawiedliwości otrzymał
2,5 miliona złotych na badanie prześladowań chrześcijan w Polsce.
Na przykład monitorowano sposób ukazywania chrześcijan w wybranych mediach,
analizowano również memy internetowe
, które w prześmiewczy sposób ukazywały chrześcijaństwo - mówił Gibała.
Jedną z większych nieprawidłowości wykryto podczas kontroli
fundacji Ex Bono z Opola,
która otrzymała z Funduszu Sprawiedliwości 10 mln zł. Okazało się, że siedziba fundacji to prywatne mieszkanie w bloku. Osoby, które w nim mieszkały, nie wiedziały o istnieniu fundacji.
Kontrolerzy przyznali, że jednym z pozytywnych aspektów w kontroli było utworzenie
sieci pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem,
która rzeczywiście objęła całą Polskę. Stwierdzono jednak, że samą pomocą zajmowały się tam osoby niekompetentne.
- Kto otrzymywał dotację? W sześciu z ośmiu zbadanych umów dostały je podmioty bez doświadczenia, często powołane
ad hoc
przed konkursami ofer.
Kontrola NIK wykazała również, że w wielu przypadkach działania Funduszu istniały różne
powiązania rodzinne lub towarzyskie
między np. władzami organizacji otrzymujących dotacje a osobami pracującymi w "obsłudze" Funduszu. Podano tu przykład wiceministra
Marcina Romanowskiego
.
- Pan Romanowski reprezentował organ występujący o środki publiczne, a z drugiej strony sam decydował o przyznaniu tych środków - mówił Paweł Gibuła.
Zarzutów wobec Funduszu Sprawiedliwości jest znacznie więcej. W sumie NIK sformułowała
70 wniosków pokontrolnych
, 18 z nich trafiło do Zbigniewa Ziobry. Do prokuratury NIK skierowało pięć zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa.
- Łączna wartość efektów finansowych kontroli, czyli kwot środków wydatkowanych niezgodnie z przepisami, niecelowo, niegospodarnie lub nierzetelnie, wyniosła ponad 280 mln zł - stwierdził wicedyrektor departamentu porządku i bezpieczeństwa wewnętrznego NIK
Tomasz Sordyl
.
NIK zleciło również przeprowadzenie specjalnej kontroli Funduszu dotyczącej środków wydawanych na kampanie reklamowe. Marian Banaś skierował też wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie prawidłowości przepisów dotyczących Funduszu.
Wyniki kontroli NIK już budzą ogromne emocje w mediach społecznościowych, zwłaszcza wśród posłów opozycji.
Tymczasem na Twitterze Ministerstwa Sprawiedliwości pojawiają się
wpisy wychwalające Fundusz
. Wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski w odpowiedzi zorganizował konferencję prasową, na której wyjaśniał,
"dlaczego zarzuty NIK są absurdalne a sam raport Izby nierzetelny"
.