fot. YouTube/Żurnalista
Daniel Obajtek
, który w poniedziałek mimo wezwania nie zjawił się w prokuraturze i unika stawienia się przed komisją śledczą, znalazł czas na rozmowę z
Żurnalistą
. W popularnym podcaście mówi głównie o swojej młodości i początkach w biznesie, odnosi się też do medialnych doniesień i zarzutów na swój temat.
Rozmowa z Obajtkiem kończy cykl wywiadów Żurnalisty z kandydatami do Parlamentu Europejskiego. Wcześniej wyemitowano m.in. rozmowy z Borysem Budką i Jackiem Kurskim.
Obajtek dużo mówi o swojej młodości i
problemach w szkole
, o których wcześniej informowały media. Dyrektor technikum w Nowym Targu, do którego chodził Obajtek, zarzucał mu m.in. szkalowanie wychowawcy czy szantażowanie rady pedagogicznej.
- Dużo chciałem zrobić dla szkoły. Nie przyjęto tego z zadowoleniem. W związku z tym
kopano mnie, wyrzucano mnie ze szkoły.
Urząd nadzorujący kazał mnie natychmiast przywrócić. No, ale już psychicznie nie wytrzymałem. To było takie moje
załamanie nerwowe
, wylądowałem po pewnej próbie w szpitalu - mówi.
- Wylądowałem w szpitalu, ponieważ wszyscy mnie atakowali. Chcieli mnie zgnoić, zniszczyć, wyrzucić ze szkoły, nie mogłem popatrzeć rodzicom w oczy - dodał.
Obajtek mówił też o swoich relacjach z
Jarosławem Kaczyńskim
.
- To jest zupełnie inny człowiek, jak go przedstawiają w mediach. Nie raz miał być zamach na moją funkcję, gdzie działacze PiS-u bardzo chcieli, żeby mnie wymienił. I zawsze miałem to, że mogłem wejść do niego i się wytłumaczyć. Przyjmował to ze zrozumieniem.
W prawie trzygodzinnej rozmowie Obajtek porusza również wątki dotyczące kierowania Orlenem i żali się na medialne ataki. Odniósł się również do zarzutów, że unika stawienia się na komisji śledczej ds. afery wizowej. Były prezes Orlenu cały czas utrzymuje, że
nie został formalnie poinformowany o obowiązku zjawienia się na posiedzeniu
.
- W momencie kiedy przychodzi mi list polecony do domu, w którym nie mieszkam ponieważ robię kampanię wyborczą, to nie mam go za bardzo jak odebrać, bo nikomu pełnomocnictwa nie dałem. Nawet jak patrzą na awizo, to powinienem [polecony] odebrać 28-go, a ja na 28-go jestem proszony na komisję. I nagle tydzień przed tym wysyła się policję i chodzi się po ludziach i szuka się mojej osoby, to są chwyty poniżej pasa - przekonuje.
Zapewnił jednak, że chętnie stawi się na komisję, choć - jak stwierdził - "pan poseł Szczerba zwiariował" z wzywaniem go. Wyjaśniał, że nie ma nic wspólnego z tematem wiz.
-
Co ja miałem wspólnego z wizami w Polsce wydawanymi?
Jedynie co, to robimy dużą inwestycję, budujemy Olefiny, to jest największa inwestycja petrochemiczna w Europie, ale tam jest konsorcjum które wykonuje tą inwestycję, międzynarodowe firmy, to one ściągają swoich pracowników z różnych krajów i on nie za to odpowiadają a nie żaden prezes Orlenu były czy obecny - mówi.
Obajtek próbował tłumaczyć się również z innych zarzutów, m.in. z obniżania cen paliw.
Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu
Adam Bodnar
przekazał, że w sprawie byłego prezesa Orlenu toczą się
trzy postępowania
dotyczące fuzji Lotosu z Orlenem, zawyżania cen benzyny i zaliczki na zakup ropy. Daniel Obajtek miał stawić się w prokuraturze w poniedziałek, jednak tego nie zrobił. Uważa, że działania rządu Donalda Tuska to próba zakłócenia jego kampanii wyborczej.
Dziś o 15 Obajtek miał się stawić na posiedzeniu komisji śledczej ds. afery wizowej.
Ponownie tego nie zrobił.
Komisja w głosowaniu zdecydowała więc o skierowaniu do sądu wniosku o nałożenie 3 tys. zł kary, zatrzymanie i doprowadzenie byłego szefa Orlenu na kolejne przesłuchanie, które ma odbyć się 7 czerwca.