Fot. Instagram: @juubernard / X: @JulienBernard17
Podczas Tour de France kolarz
Julien Bernard zatrzymał się, aby pocałować żonę i ich dziecko
, po czym kontynuował jazdę na siódmym etapie wyścigu. Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) w reakcji
nałożyła na Bernarda grzywnę
w wysokości 200 franków szwajcarskich za "
szkodę dla wizerunku sportu
".
Sportowiec udostępnił w serwisie X decyzję Unii. W uzasadnieniu UCI napisało, że kolarz naruszył artykuł o "niewłaściwym zachowaniu podczas wyścigu i niszczeniu wizerunku sportu". Dostał karę 200 szwajcarskich franków, czyli prawie 900 zł. Bernard we wpisie szczerze przeprosił za zajście, ale zaznaczył, że
byłby w stanie płacić karę każdego dnia, by móc przeżywać tamten moment na nowo
.
Siódmy etap wyścigu był odcinkiem czasowym, gdzie każdy z zawodników startował o innej porze, dlatego
postój Juliena Bernarda nie zablokował nikomu drogi
. Trasa przebiegała w Burgundii, 30 minut od miejsca zamieszkania Bernarda i z tej okazji jego żona i przyjaciele zebrali się wzdłuż trasy, aby mu dopingować.
Pod koniec jazdy bliscy Bernarda weszli na tor z transparentami, klepali go po plecach i skandowali. Wśród nich była jego żona z dzieckiem, przy których kolarz zatrzymał się, dał każdemu po buziaku i wrócił do jazdy. Nagranie z tego radosnego momentu udostępniło także UCI na swoim Instagramie, zanim zdecydowało się ukarać zawodnika grzywną.
Inny kolarz biorący udział w Tour de France, Duńczyk Magnus Cort, skomentował wpis Bernarda nagraniem, jak sam parę dni wcześniej zatrzymał się w trakcie jazdy, aby pocałować swoją partnerkę, ale nie został ukarany przez UCI. Jak napisał "musiał mieć szczęście, że go przeoczyli".