W mediach społecznościowych pojawiły się informacje, że
antyszczepionkowcy prowadzą akcję blokowania terminów na szczepienia
. Z kolejnych wpisów wynika, że "na szurskich grupach trwa pełna mobilizacja".
"Antyszczepy z poszczególnych roczników rejestrują się na szczepienia tylko po to, żeby zablokować termin i nie przyjsć. Chwalą się między sobą domniemanymi liczbami dawek, które udało się im tym sposobem zmarnować" - czytamy w jednym z wpisów.
Sprawę nagłośnił m.in. lekarz
Bartosz Fiałek
.
"Jeżeli prawdą jest, że środowiska antyszczepionkowe prowadzą zmasowaną akcję blokowania terminów na szczepienia przeciw COVID-19,
to jest to działanie na szkodę obywateli Polski i powinny zainteresować się tym odpowiednie organy
" - napisał.
Jako namawianie do blokowania terminów odebrano też na Twitterze wpisy Piotra Wielguckiego, znanego jako
Matka Kurka
(obecnie Matka Twittera).
"Zaszczepić mogłem się dziś, a od kilku dni wklejam terminy, żeby pokazywać kłamstwa Michała Dworczyka i #SzczepimySię. Wystarczy jedna synapsa, aby wiedzieć, że nie można pokazać proponowanych
terminów szczepień
po wykonaniu szczepienia" - pisał.
"Polecam całej "sekcie" tę metodę weryfikacji. Zgłaszacie się na szczepienie i macie dostęp do terminów w CAŁEJ Polsce. Oczywiście na żadne "szczepienie" nie idziecie" - dodał.
Jego tweetami zainteresowała się dziennikarka Onetu. Wielgucki tłumaczy jednak, że
nikogo nie namawia do blokowania terminów
.
Rząd na oficjalnym koncie #SzczepimySię potwierdza jednak, że zajmuje się sprawą.
"Wszystkie tego typu sprawy są przez nas analizowane. Widzimy tę tendencję w Social Mediach. Używamy wszystkich możliwych narzędzi by temu przeciwdziałać" - napisano pod postem dziennikarki Onetu.
"Analizujemy te wątki w różnych social mediach. Pozostaje jednak kwestia narzędzi" - czytamy z kolei pod wpisem Fiałka.