Beskidzki i Podhalański GOPR relacjonują na Facebooku
akcję ratowniczą przeprowadzoną wczoraj w rejonie Gówniaka
. Dzięki sprawnym działaniom ratowników
udało się uratować turystkę, która w ramach "górskiego morsowania" próbowała zdobyć szczyt Babiej Góry w samych spodenkach i biustonoszu
.
Zgłoszenie z CSR Szczyrk otrzymali ratownicy dyżurujący na Markowych Szczawinach o godzinie 12:53. Wynikało z niego, że "w rejonie Gówniaka w Masywie Babiej Góry znajduje się
5 osób, które - pomimo skrajnie trudnych warunków pogodowych - postanowiły zdobyć szczyt niemal bez ubioru
".
"Jest to
nowa moda polegająca na chodzeniu po górach zimą wyłącznie w butach i szortach, bez bielizny termicznej, długich spodni, swetra, czy kurtki
" - tłumaczy GOPR.
Stan jednej z turystek był wyjątkowo ciężki.
"Z relacji turystów wynikało, że w rej. Gówniaka odnaleźli leżącą w śniegu skąpo ubraną turystkę, mającą na sobie jedynie spodenki, sportowy biustonosz oraz obuwie, która wraz z pozostałymi "morsami górskimi" tego dnia próbowała zdobyć szczyt Babiej Góry. Natychmiast w stronę poszkodowanej udał się zespół dwóch ratowników, którzy w rej. Izdebczysk prowadzili badania pokrywy śnieżnej, (tzw. przekop lawinowy w celu aktualizacji komunikatu o stanie zagrożenia lawinowego). W tym samym czasie w stronę szczytu przez Przeł. Bronę wyruszyło 4 ratowników, którzy uczestniczyli w szkoleniu psów ratowniczych GB GOPR na Markowych Szczawinach. Zabrali ze sobą niezbędny sprzęt ratunkowy, m.in. nosze typu SKED, pakiety grzewcze, śpiwór termiczny" - relacjonuje GOPR.
Jako wsparcie na miejsce udali się też ratownicy Sekcji Babiogórskiej i ratownicy z podhalańskiego GOPR. W sumie akcję przeprowadzało
20 ratowników
.
Gdy ratownicy dotarli do kobiety
znajdowała się ona w stanie głębokiej hipotermii
,
miała widoczne odmrożenia
, była przytomna, ale "bez logicznego kontaktu", ubrana przez turystów w ich prywatną odzież.
"Została dodatkowo zabezpieczona termicznie wyposażeniem ratowników: rękawiczkami, goglami, czapkami, kurtką puchową oraz techniczną. Ratownicy w
bardzo trudnych warunkach
(wiatr 85 km/h, temperatura odczuwalna -20 stopni) rozpoczęli sprowadzanie poszkodowanej w głębokim śniegu zapadając się po pas, z pomocą turystów, którzy w pierwszej kolejności zajęli się poszkodowaną i zawiadomili ratowników GOPR. Sprowadzanie było możliwe, dopóki kobieta była w stanie współpracować własnymi nogami. Gdy stało się to niemożliwe, ratownicy, wiedząc że z Przełęczy Krowiarki idzie w ich stronę wsparcie, zdecydowali się okryć kobietę płachtą biwakową, maksymalnie osłaniać od wiatru i
poczekać na możliwość szybkiego transportu w pozycji poziomej
".
Jak podkreśla GOPR, kobieta była w bardzo poważnym stanie. W śpiworze termicznym i noszach została przekazana Zespołowi Ratownictwa Medycznego, który przetransportował ją na OIOM Szpitala w Suchej Beskidzkiej.
"Temperatura głęboka jej ciała wynosiła 25,9 stopni Celsjusza. Kobieta przeżyła, znajduje się w szpitalu w ciężkim stanie z odmrożeniami wszystkich kończyn".
GOPR przypomina, że panują trudne warunki, a do górskich wypraw
należy mieć właściwe ubranie
.
"Przestrzegamy, że w górach panują obecnie bardzo trudne warunki pogodowe - intensywne opady śniegu powodują, że wiele szlaków jest nieprzetartych i wymaga męczącego torowania. Dodatkowo niskie temperatury wymagą posiadania właściwego ubioru oraz dodatkowego wyposażenia. Przestrzegamy, aby cele swoich górskich wypraw dopasowywać do panujących w górach warunków oraz od posiadanych umiejętności, wyposażenia i doświadczenia".
O tym, że "górskie morsowanie" jest coraz bardziej popularne świadczy chociażby
zainteresowanie tematem w programach telewizyjnych
. Tydzień temu materiał o "grupie śmiałków, którzy zdecydowali się w szortach zdobyć Szyndzielnię, szczyt w Beskidzie Śląskim o wysokości 1030 m n.p.m" wyemitowało
Dzień Dobry TVN
.