Dziennik Gazeta Prawna
przytacza
wnioski z kontroli NIK
, która sprawdzała, jakie działania
podejmowała KNF
wobec spółki
GetBack
. W kwietniu ubiegłego roku windykator przestał spłacać obligacje, zostawiając na lodzie prawie 10 tys. ich nabywców i kilka tysięcy akcjonariuszy. Zarzuty w tej sprawie postawiono już około 50 osobom.
NIK wskazuje między innymi, że Komisja Nadzoru Finansowego miała
wiele okazji na wykrycie oszustw,
a gdyby nadzór lepiej wywiązywał się z obowiązków, straty inwestorów byłyby mniejsze. Kontrola obejmowała okres od powstania spółki w 2012 r. do stycznia 2018 r., czyli trzy miesiące przed wybuchem afery.
Większość zarzutów NIK dotyczy jednak
okresu rządów Marka Chrzanowskiego
, kiedy to KNF miała otrzymywać najwięcej "sygnałów ostrzegawczych".
"W ciągu tych dwóch lat, kiedy przewodniczącym KNF był Chrzanowski, było kilka okazji, aby ukrócić oszukańczy proceder z udziałem wrocławskiego windykatora. Zdaniem NIK,
brak skuteczności organu nadzoru był spowodowany ograniczoną skalą działań nadzorczych Urzędu w ramach posiadanych uprawnień"
- pisze DGP.
Według NIK jeszcze przed anonimowym donosem na GetBack urzędnicy nadzoru mieli możliwość wyłapania nieprawidłowości związanych z naruszeniem obowiązków informacyjnych. KNF powinien - zdaniem NIK - baczniej przyjrzeć się sprawozdaniu finansowemu windykatora za III kwartał 2017 r.
"Przy założeniu, że działania te miałyby dalsze konsekwencje prowadzące do całkowitego zaprzestania od listopada 2017 r. nabywania obligacji Spółki w ofercie publicznej i prywatnej, wartość emisji obligacji Spółki zostałaby ograniczona o ponad 660 mln zł. Kwota ta stanowiłaby ok. 20 proc. całkowitej wartości obligacji wyemitowanych przez GetBack, przekraczającej 3,4 mld zł" - czytamy.
"Jakaś część inwestorów nie poniosłaby straty, gdyby od jesieni 2017 r. zakup papierów GetBacku był niemożliwy"
- ocenia DGP.
NIK zauważa też, że nadzór nie skupiał się na tym, jak windykacyjna spółka zarządza funduszami sekurytyzacyjnymi, które znajdowały się w TFI współpracujących z GetBackiem. To do nich trafiały portfele wierzytelności, które spółka kupowała od banków czy firm telekomunikacyjnych, by następnie odzyskiwać przedawnione długi.
Gazeta Finansowa
, która w zeszłym tygodniu również publikowała wyniki kontroli, stawia natomiast tezę, że już w 2014 roku komisja miała wiedzę o nieprawidłowościach i nic z tym nie zrobiła.
NIK ponownie też podkreśla rolę, jaką w dystrybucji trefnych obligacji miał
Idea Bank
kontrolowany przez
Leszka Czarneckiego
, który nie miał zezwoleń na sprzedawanie obligacji.
To nie pierwsze zarzuty NIK wobec KNF. Niedawno wyniki innej kontroli wykazały, że Komisja
przepłaciła za wynajem nowej siedziby przy ul. Pięknej 20
. Zdaniem NIK było to działanie "niegospodarne". Decyzję o przeniesieniu do luksusowego budynku również miał podjąć Marek Chrzanowski.