Liza (Jelizawieta) Pieskowa
- córka
Dmitrija Pieskowa,
rzecznika Kremla, wciąż narzeka na sankcje, którymi objął ją amerykański rząd. 24-latka twierdzi, że są one niesprawiedliwe, bo osobiście nie ma ona "nic wspólnego z tą sytuacją". W rozmowie z portalem Insider tłumaczy również, że swój sukces zawdzięcza wyłącznie sobie.
Amerykański rząd nałożył sankcje na Pieskową i jej brata 11 marca, tydzień wcześniej objęto nimi samego Pieskowa, podkreślając, że jest on "głównym propagandystą Federacji Rosyjskiej". Nakładając sankcję na Lizę Pieskową, Departament Skarbu USA wskazał z kolei na jej
powiązania z rosyjskimi władzami
, z których czerpie "znaczne korzyści". Zauważono również, że Pieskowa ma ponad 250 tysięcy fanów na Instagramie, gdzie "prezentuje luksusowy styl życia" i wywiera "wpływ na swoich obserwatorów".
Sama Pieskowa była mocno zaskoczona sankcjami i uznała, że to "szaleństwo".
"Stwierdzenie, że prowadzę luksusowe życie, nie ma związku z bezpieczeństwem
. Wprowadzone przepisy nie mają nic wspólnego z zrądami prawa - pisała na Telegramie.
Teraz w rozmowie z amerykańskim portalem Insider Liza wciąż podkreśla, że sankcje są niesprawiedliwe.
-
Dla mnie jest to całkowicie niesprawiedliwe i bezpodstawne.
Byłam naprawdę zaskoczona, bo to dziwne wprowadzać sankcje na kogoś, kto ma 24 lata i nie ma nic wspólnego z tą sytuacją - mówi.
Jak dodaje, sankcje nie wpłyną na jej sytuację finansową, martwi ją jednak zakaz wjazdu do USA. Liza chciałaby ponownie odwiedzić Nowy Jork, gdzie była jako dziecko z tatą.
-
Jestem zdenerwowana, ponieważ chciałabym podróżować
i kocham różne kultury - mówi.
Liza nie chce jednak rozmawiać o swoim tacie ani o wojnie. Tłumaczy, że "jest obywatelką świata" i "nic nie może na to poradzić", podkreśla również, że ma "głęboką więź z ojcem", ale nie powinna być odpowiedzialna za "tą sytuację".
Pieskowa nie zgadza się też, jakoby czerpała korzyści ze związków z Kremlem. Podkreśla, że
"sama doszła do swojego sukcesu"
. Insider przypomina, że 24-latka, która niedawno obroniła pracę magisterską ze stosunków międzynarodowych, jest założycielką firmy komunikacyjnej i dyrektorem fundacji historycznej.
-
Całkowicie rozumiem, że mam więcej możliwości niż inni, bo
oczywiście nie pochodzę z prostej rodziny.
Ale, wiesz, trzeba mieć jeszcze mózg, żeby wykorzystać swoje szanse - mówi.
Insider zauważa, że stwierdzenie "nie pochodzę z prostej rodziny" to jednak spore niedopowiedzenie. Dmitrij Pieskow jest uważany za
jedną z najbardziej wpływowych postaci w Rosji
, ma też ogromny majątek, co ujawniają zachodnie media. W 2015 roku szerokim echem odbił się chociażby ślub Pieskowa z trzecią żoną, łyżwiark
ą Tatianą Nawką
, podczas którego rzecznik Kremla miał na sobie zegarek za 500 tysięcy euro.
Jak w 2019 roku ujawniał
The Guardian
, Pieskow i jego żona są właścicielami m.in. nieruchomości na podmoskiewskiej Rublowce, którą Nawka kupiła za 7,1 mln dolarów oraz terenu z polem golfowym i prywatną plażą, gdzie miała zostać zbudowana luksusowa willa. Samą Nawkę The Guardian opisywał jako
"właścicielkę imperium nieruchomości"
. Żona Pieskowa ma bowiem w samej Rosji kilka innych nieruchomości, w tym apartament za 4 mln dolarów, który dostała w prezencie od państwa za zdobycie złotego medalu w 2006 roku. Zarówno Pieskow, jak i Nawka mają dzieci z poprzednich związków, spędzają z nimi wspólne wakacje np. w Dubaju, na Malediwach i we francuskim kurorcie Courchevel.