W Gruzji wciąż ogromne emocje wywołuje
ustawa o "agentach zagranicznych
. Zakłada ona, że wszelkie organizacje czy media, których co najmniej 20% finansowania pochodzi z zagranicy, musiałyby rejestrować się jako "zagraniczni agenci". Potocznie nazywana jest
"rosyjską"
, bo zbliżona jest do prawa, które w Rosji pozwala na represje polityczne.
W kraju regularnie dochodzi do
masowych protestów
. Niespokojnie jest także w parlamencie. W kwietniu w sali plenarnej doszło do
rękoczynów
. Gdy lider większości i sekretarz partii Gruzińskie Marzenie Mamuka Mdinaradze popierający przepisy prezentował założenia projektu, podbiegł do niego szef opozycyjnej partii Obywatele Aleko Elisaszwili i
spoliczkował
go.
Projekt ponownie trafił pod obrady gruzińskiego parlamentu. Podczas
trzeciego czytania projektu
doszło do
przepychanek i bójki
pomiędzy deputowanymi partii władzy i opozycji. Na nagraniach z parlamentu widać najpierw jak posłowie kłócą się, a następnie przechodzą do rękoczynów. Część polityków próbowała powstrzymać najbardziej agresywnych kolegów, którzy rzucali się na swoich przeciwników z pięściami.
Ostatecznie gruziński parlament
przyjął ustawę
. Przed budynkiem znów zgromadzili się przeciwnicy ustawy. Wejścia do
parlamentu chronią kordony policji
. Na wewnętrznym dziedzińcu gmachu zgromadzono siły specnazu. W sieci pojawiły się nagrania, na których widać
starcia protestujących z gruzińskimi służbami
: