Oksana i jej córka Sabina
The Times opisuje
historię kobiet protestujących na Białorusi
, które są zastraszane przez władze. Jak wskazuje gazeta, tam gdzie nie udaje się dotrzeć służbom bezpieczeństwa,
sukces odnoszą państwowe służby socjalne
. Uciekają się one do nowych form zastraszania,
grożąc protestującym, że odbiorą im dzieci
.
Jedną z kobiet, która rozmawia z The Times jest 32-letnia
Oksana Barowskaja
pochodząca z Łahojska, małej miejscowości 40 kilometrów od Mińska. Oksana od lat udziela się charytatywnie, pracuje z niepełnosprawnymi dziećmi, organizuje wiele miejskich imprez, przez co stała się jedną z
liderek lokalnej społeczności.
Po sfałszowanych wyborach prezydenckich w naturalny sposób weszła w rolę organizatorki protestów i marszów kobiet. Podczas demonstracji przez megafon wzywała do obalenia reżimu Łukaszenki.
Oksaną szybko zainteresowały się władze. Białoruska
skarbówka próbowała znaleźć nieprawidłowości w jej zeznaniach podatkowych
, grożono jej nawet postawieniem zarzutów. Oksana dalej jednak brała udział w protestach. Jak relacjonuje, pewnego dnia zadzwoniły do niej służby socjalne, informując, że
chcą sprawdzić warunki życia jej 12-letniej córki, Sabiny
. Inspektorzy odwiedzili dom, ale - jak twierdzi Oksana - nie mieli się do czego przyczepić.
- Sabina ma wszystko, czego potrzebuje.
Jestem samodzielna, nie mam żadnych problemów finansowych.
Oskarżyli mnie tylko o to, że
kiedy ja chodzę na protesty, Sabina zostaje bez nadzoru
, choć mój partner, a jej ojczym, zawsze jest wtedy w domu.
W zeszłym tygodniu Oksana otrzymała pismo od wydziału zajmującego się przestępczością nieletnich.
-
Dali mi do zrozumienia, że jeśli znów będę udzielać się publicznie, stracę Sabinę.
Będę musiała wybierać pomiędzy protestowaniem a byciem matką. Na Białorusi nikt nie może mi już pomóc, tutaj nie ma żadnego prawa, ono po prostu nie działa - mówi Oksana.
The Times przypomina, że to właśnie
białoruskie kobiety odegrały ogromną rolę w powstaniu przeciw Łukaszence
. Na czele ruchu stanęła
Swietłana Cichanouska wspierana przez Weranikę Cepkałę i Marię Kolesnikową
, która przebywa obecnie w areszcie.