fot. Facebook @IziGuma Zak / X @Policja_KSP
W nocy z soboty na niedzielę, około 1.30 na warszawskiej
Trasie Łazienkowskiej doszło do tragicznego wypadku
. Z nagrania, które pojawiło się w mediach społecznościowych wynika, że volkswagen Arteon z impetem uderzył w tył forda, w którym znajdowała się czteroosobowa rodzina. Ford został zepchnięty na barierki. W wyniku zdarzenia na miejscu
śmierć poniósł mężczyzna podróżujący fordem
- ojciec, który podróżował z żoną oraz dwójką dzieci.
Z kolei w volkswagenie podróżowało pięć osób -
czterech mężczyzn i kobieta
. Mężczyźni o własnych siłach wydostali się z pojazdu, byli pod wpływem alkoholu, mieli
od jednego do dwóch promili alkoholu
. Czwarty z nich, który miał być kierowcą zbiegł z miejsca wypadku i jest poszukiwany.
Zatrzymani mężczyźni -
Mikołaj N., Damian J. i Maciej O.
usłyszeli
zarzuty utrudniania postępowania oraz nieudzielenia pomocy
osobom pokrzywdzonym w tym wypadku, a także
poplecznictwa i mataczenia
. Nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i cała trójka trafi do aresztu tymczasowego.
Prokuratura przekazała, że ustalony sprawca tego zdarzenia, jednak jest on nieuchwytny:
- W stosunku do tej osoby zostało również wydane postanowienie o przedstawieniu zarzutów spowodowania wypadku śmiertelnego w związku z kierowaniem w zakazie prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz ucieczką z miejsca zdarzenia - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.
- Sprawca jest nieuchwytny. Bezpośrednio przed przybyciem policji zbiegł z miejsca zdarzenia. Był do tego motywowany przez trzy zatrzymane osoby. Wobec sprawcy został również skierowany wniosek o tymczasowy areszt - dodał.
Zdecydowano się także na
wydanie listu gończego
za mężczyzną. Poszukiwany to
Łukasz Tomasz Żak
. Ma 26 lat i mieszka na terenie Warszawy.
"Osoby posiadające jakiekolwiek informacje o miejscu pobytu poszukiwanego, proszone są o kontakt osobisty lub telefoniczny z funkcjonariuszami Komendy Stołecznej Policji, tel. 47 7237657, 47 7237893, numerem alarmowym 112 lub z najbliższą jednostką Policji" - zaapelowali stołeczni policjanci.
Prokuratura ujawniła też szczegóły śledztwa w sprawie wypadku z Trasy Łazienkowskiej. Okazuje się, że w sprawę zamieszane są także inne osoby:
- Według informacji, które posiadamy, w tę sprawę zamieszane są jeszcze inne osoby, które utrudniały postępowanie, pomagały podejrzanemu uniknąć sprawiedliwości, wprowadzały w błąd organy ścigania i udzielały mu pomocy - dodał prokurator.
Śledczy mieli spotkać się z
wyjątkowym, bezwzględnym mataczeniem i poplecznictwem ze strony zatrzymanych
. Miało ono utrudnić zidentyfikowanie sprawcy wypadku.
- To jest ewenement, jeśli chodzi o postępowania, z którymi spotykali się prokuratorzy na terenie Warszawy w ciągu ostatnich lat - ocenił.
Prokurator dodał, że grono znajomych jechało dwoma samochodami przez Warszawę w nocy i zdawało sobie sprawę, że Żak nie powinien prowadzić. Po tym, jak doszło do wypadku, ludzie ci
mieli naradzać się jak mataczyć
w sprawie. Co więcej, mieli także
nie pozwolić świadkom wypadku pomagać młodej kobiecie
, którą zostawili ciężko ranną w pojeździe.
Można przypuszczać, że liczyli oni, że 22-letnia Paulina umrze i to ją przedstawią, jako kierującą pojazdem. Zresztą to ją na samym początku wskazywali jako kierowcą. Śledczy ustalili, że 22-latka była jedynie pasażerką. Kobieta przeżyła i przebywa obecnie w stanie śpiączki farmakologicznej.
- To jest wszystko w aktach sprawy. Gdyby akta mogły przemówić, prokurator w tej sprawie byłby niepotrzebny - zaznaczył rzecznik.
Łukasz Żak jest doskonale znany policji. Był już wielokrotnie
karany za jazdę pod wpływem alkoholu
, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, a także za
oszustwa i posiadanie narkotyków
. W zeszłym roku orzeczony został wobec niego zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Prokurator Skiba zaznaczył, że prokuratura wie gdzie, w jakim okresie i w jakim towarzystwie podejrzani spędzali czas na krótko przed zdarzeniem. Grupa 8-10 znajomych przed wypadkiem bawiła się w jednym z lokali Śródmieścia w okolicy placu Konstytucji. Mieli oni pić alkohol. Następnie postanowili przenieść się do lokalu tanecznego na Pradze. Osoby te wsiadły w dwa różne samochody. Jechały w bliskiej odległości od siebie z dużą prędkością. Wtedy miało dojść do tragedii.
- Mamy zarejestrowane bardzo dużo zachowań, które wskazują na przestępczy charakter zachowań i zaniechań tych osób i innych osób, które do tej pory albo są niezidentyfikowane, albo są poszukiwane - wyjaśnił prokurator.
Trzem zatrzymanym mężczyznom grozi do 5 lat więzienia, a sprawcy - do 12 lat.