18 grudnia doszło do
erupcji wulkanu
Fagradalsfjall, który znajduje się w pobliżu miasteczka rybackiego Grindavik na południowo-zachodniej Islandii. Wówczas mieszkańcy byli zmuszeni do ewakuacji. To już piąta erupcja w ciągu trzech lat na półwyspie Reykjanes.
Kolejny wybuch lawy miał miejsce w niedzielę, a ewakuowani rolnicy musieli
porzucić swoje owce
. Zespoły ratownicze planują teraz uratować niemal 300 porzuconych owiec, które od kilku dni nie jadły ani nie piły. Szacuje się, że w miasteczku zostało około 270 zwierząt.
Anna Berg Samúelsdóttir, członkini zarządu stowarzyszenia Dýraverndarsamband Íslands, zwróciła uwagę na materiały, które trafiły do sieci. Widać na nich, jak zabierane są drogie sprzęty, ale nikt nie pomyślał o owcach. Wskazała, że zwierzęta również są narażone na niebezpieczeństwo.
- Zauważyliśmy, że bardzo drogie rzeczy mają wyższy priorytet niż życie zwierząt. Zwierzęta stały w zamkniętych zagrodach bez wody - zaapelowała.
Jednemu z rolników udało się uratować swoje 30 owiec, jednak żeby to zrobić musiał stoczyć walkę z policją.