W sierpniu w Farmington Hills w USA doszło do niecodziennej sytuacji. Mieszkająca tam
rodzina Stamperów miała przerwy w dostawie prądu
, w związku z czym zdecydowała się na
podłączenie agregatu prądotwórczego
. Urządzenie stało w garażu. Przez przypadek ktoś zamknął jednak drzwi do pomieszczenia, przez co tlenek węgla wydzielający się w czasie działania generatora mógł doprowadzić do śmiertelnego zatrucia rodziny.
Kot
mieszkający wraz z rodziną
źle się poczuł
w związku z uwalniającym się tlenkiem węgla. Zaczął
miauczeć,
czym obudził swoją właścicielkę. Kobieta zabrała kota na zewnątrz i wówczas jego stan się poprawił. Następnie przyniosła zwierzę do domu i sama zemdlała. Kot niedługo później znowu zaczął miauczeć, czym obudził dzieci kobiety Paige i Quinn. Te zdały sobie sprawę, że coś jest nie tak. Zawołały ojca i pomogły matce wyjść z domu. Mężczyzna chwilę później również stracił przytomność. Nastolatki wezwały na miejsce
straż pożarną.
Natychmiast okazało się, że do sytuacji doprowadził tlenek węgla wydzielający się z agregatu prądotwórczego. Rodzina została
przewieziona do szpitala.
Stamperowie nie mieli zainstalowanego w domu ani jednego czujnika tlenku węgla. Po opuszczeniu szpitala zainstalowali już kilka w całym domu. Rodzina jest też niezmiernie wdzięczna swojemu kociakowi za uratowanie im życia.