Dziś
Ministerstwo Zdrowia
po raz kolejny poinformowało o
dobowym rekordzie
zakażeń koronawirusem. W ciągu doby koronawirusa wykryto u
658 osób
. Zmarło kolejnych 5 osób.
Wczoraj do wzrostów zakażeń koronawirusem odniósł się
poseł klubu PiS
, były szef NFZ
Andrzej Sośnierz
.
Polityk stwierdził, że ostatni wzrost zachorowań to efekt działania polityki rządu i Ministerstwa Zdrowia:
- Nie dzieje się nic nieprzewidywalnego.
To jest rezultat bardzo nieudanej polityki rządu, a w szczególności Ministerstwa Zdrowia
w sprawie tłumienia epidemii, której tak naprawdę
nie tłumimy od dłuższego czasu
- powiedział w rozmowie z Onetem Andrzej Sośnierz, poseł klubu PiS i były szef NFZ.
Poseł stwierdził, że teraz należy zadać pytanie, czy liczba zakażeń na dobę dobije do 700 czy może przekroczy 800:
- My markujemy walkę z epidemią.
Całą odpowiedzialność przerzuciliśmy na społeczeństwo
, tak jakby Ministerstwo Zdrowia nie funkcjonowało. Poza wskazaniami typu chodźcie, nie chodźcie w maseczkach, co to jest małe, a co duże zebranie, nic ministerstwo nie zrobiło - uważa były szef NFZ.
Sośnierz powiedział, że od 4 miesięcy alarmuje o błędnej koncepcji walki z epidemią:
- Postępujemy tak, że jeśli jeszcze bardziej coś nam się nie udało, to jeszcze bardziej będziemy tego bronić. Szpitale się otwierają i zamykają, pacjenci są zdezorientowani i przy niewydolnym Narodowym Funduszu Zdrowia, my jeszcze bardziej centralizujemy władzę. Jeśli tym się zajmuje Ministerstwo, to jest to naprawdę satyryczne zachowanie.
Nie wyciągamy żadnych wniosków
- dodaje.
Wskazuje także
trzy rzeczy, które mogłyby pomóc w zastopowaniu walki z epidemią
:
- Po pierwsze, wprowadzić właściwy i skuteczny wywiad epidemiologiczny. To ma zrobić sanepid, który jest niewydolny, dlatego trzeba go wzmocnić kadrowo. Po drugie, przygotować skuteczny system zbierania wymazów. On już jako tako funkcjonuje, ale nadal szwankuje. I po trzecie, trzeba przygotować odpowiednio wydolną bazę diagnostyczną do testowania, która nadal jest niewydolna. Wyniki powinny się ukazywać tego samego dnia, a co najwyżej następnego - wylicza Andrzej Sośnierz w rozmowie z Onetem.