* Wywiad przygotowaliśmy we współpracy z
RocketJobs.pl
- portalem z ogłoszeniami o pracę
dla specjalistów m.in. z obszaru: marketingu, designu, sprzedaży, a także finansów czy inżynierii. Rocket Jobs podkreśla, że ma najwyższy na rynku odsetek ofert z widełkami płacowymi, dlatego jeżeli szukacie nowych zawodowych wyzwań, warto robić to z nimi.
Tomasz Lelek jest artystą 3D, studia na kierunku architektura ukończył w roku 2015, aktualnie pracuje jako 3D artist w 11 bit studios. Lubi zwierzątka, wymyślać rzeczy i jak go plecy nie bolą.
donald.pl: Dlaczego poszedłeś na architekturę, a nie na przykład dendrologię, weterynarię albo teologię?
Tomek: Większość moich znajomych pewnie myśli, że to przez to, że moi rodzice są architektami. Ale zupełnie nie, nigdy z ich strony nie czułem presji ani oczekiwań, że mam ich w ich ślady. Niestety też nie miałem za bardzo pomysłu na siebie. Niby od pewnego momentu byłem zdecydowany, że chcę iść w GameDev, ale też nie do końca wiedziałem jako kto. Kiedy przyszedł rok maturalny, zacząłem się trochę bardziej zastanawiać, co właściwie chcę ze swoim życiem zrobić (tak wiem, rychło w czas). Niby zapisałem się na maturę z rozszerzonej matmy, żeby iść na informatykę (bo do robienia gierek programiści są zdecydowanie potrzebni), ale też wcale nie byłem przekonany, czy pisanie kodu to praca moich marzeń. Moja ówczesna dziewczyna stwierdziła wtedy, że chce iść na architekturę i jakoś tak wyszło, że razem z nią zacząłem się uczyć rysunku do egzaminów. Stwierdziłem, że architektura jest fajnym kompromisem między kierunkiem ścisłym a humanistycznym.
donald.pl: Świat gier był dla ciebie w jakiś sposób ważny, czy to pojawiło się później? W co grałeś?
Tomek: W sumie to od dziecka mnie ciągnęło do giereczek. Na początku lat dziewięćdziesiątych mój ojciec wyjął z szafy stare Commodore 64. Kupił je w latach osiemdziesiątych za marki, które zarobił pracując na budowie w RFN. Graliśmy w różne klasyki typu River Raid czy tam Pacman. Później wiadomo, "komputer do nauki" na komunię i jakoś to tak poszło. Zawsze lubiłem grać i gry towarzyszyły mi od dziecka przez większość życia jako ulubiona rozrywka w czasie wolnym.
donald.pl: Coś szczególnie wryło ci się w pamięć?
Tomek: Szczerze mówiąc ciężko powiedzieć. Ale chyba jak odpaliłem Half Life 2 w 2004 i zobaczyłem fizykę w tej grze to mi szczęka opadła z wrażenia.
donald.pl: Jedynka też była niezłym wydarzeniem. A jak było na studiach, zaczerpnąłeś z krynicy wiedzy i inspiracji, czy rozczarowanie?
Tomek: Bardzo mi się podobało. Wiadomo, część przedmiotów według mnie była zbędna i niewiele z nich wyniosłem. Czasami przez sposób nauczania, czyli takiego oczekiwania, że wykuje się cały podręcznik z suchymi danymi na pamięć. Uwielbiałem projektowanie i wszelkie pokrewne zajęcia. Uważam, że te studia niesamowicie rozwijają wyobraźnię i kreatywność. Ten skill chyba najbardziej mi się przydał po przebranżowieniu, jestem pewny, że gdyby nie te lata studiów, byłoby mi o wiele trudniej.
donald.pl: Który przedmiot był najbardziej zbędny i wymazałbyś go na zawsze?
Tomek: Wymazał to właściwie żaden, zmieniłbym tylko sposób nauki.
donald.pl: Powiedzmy, że czyta to ktoś, kto ma 17 lat i rozważa ten kierunek. Co dobrze wiedzieć a na co uważać?
Tomek: To fajne studia, dużo pracy, ale stosunkowo mało uczenia się na pamięć. Warto wiedzieć, że później trafisz na bardzo trudny rynek pracy, w najlepszym wypadku średnie zarobki i ogromna odpowiedzialność. Ale hej, można skończyć architekturę i wyniesioną wiedzę wykorzystać w wielu innych branżach. Prawdę mówiąc, większość moich znajomych ze studiów już się przebranżowiła i poszła również w kreatywne branże jak UI/UX, front end, architekturę wnętrz i wiele innych.
donald.pl: Co stało się po studiach, że zacząłeś szukać innych opcji?
Tomek: Po studiach zderzasz się z rzeczywistością tego zawodu. Ogromna odpowiedzialność, praca pod presją czasu, często przy rzeczach, które dla osób kreatywnych nie są zbyt fascynujące jak np. robienie zestawienia stolarki dla dewelopera.
donald.pl: Co to zestawienie stolarki dla dewelopera?
Tomek: Robisz takie zestawienie, ile deweloper (jeśli dla niego projektujesz budynek) musi kupić okien, drzwi, włazów itp. Może nie brzmi to zbyt skomplikowanie, ale pomyśl, że masz budynek który ma 400 okien różnych wymiarów. Nie brzmi to chyba jak fascynująca robota, no i lepiej się nie pomylić co do liczby. Ale żeby była jasność: nie chcę wszystkich zniechęcać do tego zawodu. Jeśli architektura to coś co kochasz, to na pewno sobie poradzisz na tym rynku i będziesz odnosić sukcesy. Trzeba pamiętać tylko, że często ta miłość bywa nieodwzajemniona. Jest to po prostu trudny zawód pod wieloma względami.
donald.pl: Ile przepracowałeś w tym zawodzie?
Tomek: W pewnym momencie stwierdziłem, że to kreślenie projektów budowlanych i wykonawczych to nie dla mnie, że muszę znaleźć sobie coś innego. Miałem trochę oszczędności i poszedłem na bezrobocie znaleźć sobie nowy zawód. I te pół roku to chyba był najgorszy czas w moim życiu. Wysyłałem CV i portfolio z moimi pracami graficznymi, którymi się zajmowałem amatorsko w wolnym czasie. Agencje reklamowe, różne biura, które zatrudniały grafików. Nic, zero odzewu. Nie ukrywam, że moje portfolio też było dość słabe, ale miałem nadzieję, że może ktoś mnie weźmie choćby na staż.
Tomek: Przechodziłem rekrutację do jednej z większych korporacji finansowych, żeby być tam grafikiem i robić prezentacje dla biznesmenów. Na szczęście - z perspektywy czasu - odpadłem na ostatnim etapie rekrutacji. Oszczędności zaczęły mi się kurczyć, pojawiło się widmo jakiejkolwiek pracy bez żadnych kwalifikacji albo powrót do rodzinnego miasta. Zacząłem wysyłać CV do biur nieruchomości, o dziwo bardzo szybko do mnie oddzwonił szef jednej z firm, który przez telefon mnie zapytał "czego architekt szuka w nieruchomościach". Wytłumaczyłem mu, że kreślenie to nie dla mnie, a lubię pracę z ludźmi, na budynkach się trochę znam, więc czemu nie spróbować. Zaprosił mnie na rozmowę i w sumie to już dostałem tę pracę, ale z tyłu głowy miałem cały czas poczucie, że to nie jest docelowe miejsce. Powiedziałem mu, że dam mu znać do tygodnia, czy się decyduję.
donald.pl: Wiemy, że pracujesz przy gierkach więc kończ już z tym napięciem xD
Tomek: Był styczeń 2018, wziąłem moje portfolio i CV i po prostu zacząłem łazić po warszawskich studiach GameDevowych i pytać o staż xD
donald.pl: I przyjęcili cię od razu.
Tomek: We wszystkich miejscach mnie odprawili z kwitkiem poza jedną firmą czyli tą, w której teraz pracuję. Dziewczyna z HR-u, Nika - którą serdecznie pozdrawiam, nadal jestem bardzo wdzięczny, że znalazłaś wtedy czas dla randoma z ulicy - wzięła mnie do salki na ponad godzinną rozmowę, no i wytłumaczyła mi wszystko co i jak. Jak wygląda rekrutacja na konkretne stanowisko do GameDevu i że raczej ciężko będzie z marszu dostać wymarzoną posadę. Ale powiedziała też, że hej, jest parę miesięcy przed premierą Frostpunka, że właśnie otwierają staże dla QA (testerów), że może bym się zgłosił i zobaczył, jak wygląda praca w branży od środka. No i cóż, tak jak mi poleciła, tak zrobiłem i przyszedłem na testera.
donald.pl Na czym polega bycie testerem? Bo dla niewtajemniczonych brzmi jak pykanie w gierki?
Tomek: można powiedzieć, że to pykanie sobie w gierki, ale zazwyczaj nie tak, jak ludzie sobie to wyobrażają. Zadaniem testera jest wyłapanie jak największej ilości bugów, sprawdzanie optymalizacji, balansu itp. Często masz listę zadań na każdy dzień i bardzo często robisz w kółko to samo. Jest to odpowiedzialna i żmudna praca, ale fundamentalna przy tworzeniu gry.
donald.pl: A jak awansowałeś i właściwie na co? Jak dokładnie nazywa się twoje stanowisko?
Tomek: 3D artist. Po premierze Frostpunka otworzyły się rekrutacje i tak się złożyło, że poszukiwali osoby właśnie na to stanowisko. Całe szczęście, że podczas mojego epizodu na bezrobociu zrobiłem internetowy kurs na robienie wizualizacji architektonicznych. Bez wiedzy o modelowaniu 3D, którą wtedy nabyłem, prawdopodobnie by mi się to nie udało. Poznałem paru grafików z firmy, którzy zawsze mi pomagali, jak miałem jakieś pytania. Wystartowałem w wewnętrznej rekrutacji, zrobiłem testy i cóż, udało się, nadal jestem na tym stanowisku i absolutnie kocham to co robię.
donald.pl: A co robisz? Na czym przede wszystkim polega twoja praca i czy możesz coś pokazać czy nie bardzo?
Tomek: Modeluję, teksturuję i implementuję do gry różne rzeczy, od małych przedmiotów typu notatnik przez różne maszyny po budynki. Z obecnego projektu niestety nie mogę nic pokazać. Mogę tylko powiedzieć, że w trailerze The Alters spora część obiektów i sprzętu, które można zobaczyć, jest mojej roboty.
donald.pl: A która gra robi na tobie największe wrażenie jako na 3D artyście i architekcie jednocześnie?
Tomek: Jeśli chodzi o stricte architekturę, to na pewno ogromne wrażenie robią na mnie seria Assassin's Creed. Przywiązanie do detalu na budynkach i konstrukcjach jest porażające, nie dziwię się, że do nowych części dorabiają moduł edukacyjny (wirtualne zwiedzanie z lektorem). Night City z Cyberpunka też zrobiło na mnie ogromne wrażenie, podziwiam wszystkich artystów, którzy pracowali przy jego tworzeniu, wspaniała robota.
donald.pl: Architekci miewają dużo pracy i odpowiedzialności, a zmorą GameDevu jest crunch, czyli mnóstwo pracy na ostatniej prostej przed wypuszczeniem gry. Ciebie też to dotyczy?
Tomek: Nigdy crunchu nie doświadczyłem. W firmie, w której pracuję, dba się o to, aby go nie było. Jest to co coś co bardzo cenię, ponieważ pozwala mi to zachować balans między pracą a życiem prywatnym.
donald.pl: No właśnie, w życiu występują takie rzeczy jak rachunki. Ile się zarabia w tej branży, poza tym, że "to zależy" i "różnie"? Próbowaliśmy wyszukać
takie oferty
i rorzut jest niezły.
Tomek: Polecam w tej dziedzinie
raport
, który zrobił Artur Ganszyniec, tam są konkretne liczby do wglądu dla każdego:
donald.pl: A czy kusi Cię emigracja? I czy zmienia jakoś szansę na lepszą, albo gorszą pracę?
Tomek: Ciężko mi powiedzieć. Szczerze mówiąc, nie znam dobrze nikogo, kto wyemigrował do pracy w GameDevie. Osobiście do emigracji zawsze mnie ciągnęło, bo po prostu jestem ciekawy świata, ale chyba póki w tym kraju da się jako tako żyć, to tu zostanę z wielu względów. Co będzie kiedyś, nie wiem, nie przywiązuje się do żadnej myśli. Np. problem z crunchem to akurat problem branży na całym świecie, a nie tylko w Polsce.
donald.pl: A co w przyszłości zawodowej? Myślałeś o ponownym przebranżowieniu?
Tomek: Uwielbiam moją pracę, więc myślę, że zostanę na dłużej w tej branży. Oczywiście nie zapieram się, że 3D artysta to coś, co będę robił do końca swoich dni. Zobaczymy, co życie przyniesie. Ale tak jak mówiłem, na tę chwilę żadnego przebranżowienia nie planuję.
donald.pl: No to mamy jeszcze klasyczne pytanko na koniec, pokaż ulubione śmieszki i jakieś polecajki kulturalne. Co oglądasz w necie, co cię ostatnio szczególnie rozbawiło albo poruszyło, co polecasz?
Tomek: Zdecydowanie dostałem lekkiej obsesji na temat serii filmików The Backrooms z kanału
Kane Pixels
. Większość ich już obejrzałem po parę razy xD. Jak dowiedziałem się, że twórca kanału ma 17 lat... Matko jedyna, co za talent. Co mnie poruszyło, to zdecydowanie film Gunda. Staram się unikać jedzenia mięsa od dawna, ale żaden film o zwierzakach nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ten, byłem zdewastowany emocjonalnie po nim. Ze śmieszków? Chyba nic konkretnego, po prostu bieżące memiki.
Sprawdźcie nasze poprzednie rozmowy z tego cyklu: