Filip Rdesiński,
wiceprezes spółki
Lotos Terminale
i
były prezes Polskiej Fundacji Narodowej
zamieścił wczoraj na Facebooku wpis, w którym komentuje artykuł o
pielęgniarce pracującej na Intensywnej Terapii.
- Gdy protestowałyśmy, całe społeczeństwo miało nas gdzieś. A gdy dziś idę do pracy, ludzie biją mi brawo z balkonu. Krzyczą, że jestem bohaterką. Gratulują. To hipokryzja! Czego wy mi ludzie gratulujecie? Tej pensji? Jeszcze rok temu wielu z was krzyczało, że w dupach nam się przewróciło, bo podwyżek chcemy. Jesteśmy upokorzone przez system, jesteśmy codziennie upokarzane przez zwykłych ludzi.
Nienawidzę tej roboty. Przegrałam życie za 3,5 tysiąca. Nienawidzę jej, ale jej nie rzucę.
Mam trójkę małych dzieci. Potrzebuję pieniędzy - mówi o swojej pracy pielęgniarka Karolina w artykule Wirtualnej Polski.
"Wkurzył mnie ten tekst"
- pisze natomiast Rdesiński.
"Zawód, który wykonuje ta pani z tekstu, to nie tylko ciężka praca.
To przede wszystkim powołanie.
Tak. Są takie zawody, które wykonuje się z pasją w imię lepszej wspólnotowej sprawy. Tymczasem pani pisze, że nienawidzi swojej pracy i wykonuje ją, jak sama mówi za marne grosze (3,5 tys.). I nie rzuci, bo musi utrzymać rodzinę".
"
Naprawdę można zmienić pracę. Przekwalifikować się. Nikt tej pani do niczego nie zmuszał
. I nie wybierał za nią drogi życiowej i zawodowej. Musiała mieć też świadomość zarobków jeśli chodzi o rodzaj pracy, jaką wykonuje" - pisze wiceprezes z Lotosu.
"Czy zarobki pielęgniarek mogłyby być wyższe. Pewnie tak i życzę im tego. Tymczasem jednak
brak poczucia powołania i wprost okazywana niechęć do zawodu przez tą panią spowoduje, że ucierpią na tym pacjenci
. Ci najsłabsi. Ten tekst przekonał mnie tylko o pewnym zepsuciu, jeśli chodzi o etos zawodowy" - dodaje.
Wpis Rdesińskiego
zniknął już z Facebooka. Jego screeny zamieszczane są jednak na Twitterze.